wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 36

Dziś dal was takie coś:P Mam nadzieję, że wam się spodoba. :P Siedziałam nad tym calutki dzień, mimo, że mam dużo pracy :P Dedykacja dla Michaliny i reszty czytelników, którzy nie mogli się doczekać kolejnego odcinka. 

"Warto próbować. Próbując nic nie tracimy" 

             ***********

         Gabrielę obudziło delikatnie dmuchanie w policzek. Powoli otworzyła oczy i zobaczyła stojącego nad nią Billa. Uśmiechnęła się do niego i chłopak pocałował ją. 
- Zapraszam na śniadanie. - powiedział i pomógł jej wstać. 
- Dobrze poczekaj tylko się ubiorę.- powiedziała i wyjęła z szafy jakieś spodnie. 
- Nie. - powiedział chłopak kręcąc głową i wyjął z kąta jakąś czarna torbę. - Załóż to. 
       Czerwonowłosa dziewczyna wyjęła z opakowania małe zawiniątko. Materiał który dotykała był delikatny i satynowy. Spojrzała na kolor. biały materiał z pięknymi kolorowymi czerwonymi kwiatami. 
- Miałem dać ci ją na urodziny, ale stwierdziłem, że teraz ci się bardzie przyda. - powiedział i pocałował ją czule. 
      Brysia ubrała piękną sukienkę i poczuła się wyjątkowo. Zobaczyła swoje odbicie w lustrze i wiedziała, że tak kobieta patrząca jej oczami to nie jest ona. Uśmiechnęła się do swojego odbicia. Od tyłu podszedł do niej Bill. 
- Wyglądasz pięknie. Chodź idziemy na śniadanie, jestem strasznie głodny.- powiedziała blondyn i złapał swoja narzeczona z rękę. 
      Narzeczeni weszli do kuchni, tam przywitał ich zapach parzonej kawy i przygotowanego śniadania. Przywitali się z rodzicami chłopców i z Tomem i Rose. Zasiedli do stołu i nie wiedzieli od czego zacząć. Za dużo tego było. Gabriela skusiła się na jajecznice. Rozkoszując się smakiem zajadała aż tak długo, aż nie została sama w kuchni z panią Simone i Rose. 
- Najadłaś się? - pyta rodzicielka bliźniaków. Dziewczyna potwierdza i wstaje by pomóc. 
        Przy sprzątaniu trzy kobiety rozmawiały i śmiały się. Zielonooka dziewczyna musiała opuścić spędzające w domu kobiety. Prawdopodobnie w jakiś ważnym celu. Żadnej z nich nie powiedziała po co i gdzie. Kobiety tylko wzruszyły ramionami i wróciły do rozmowy o ślubie. 
         Gabriela siedziała na fotelu, który stał się już jej ulubionym z wielkim notesem i zapisywała jakiekolwiek pomysły.  Kobiety postanowiły pojechać jeszcze do kilku sklepów w poszukiwaniu jakiś sukni i części dekoracji. Kobiety same postanowiły udekorować miejsce w którym ma się odbyć ślub. Sami jeszcze dokładnie nie wiedzą gdzie się odbędzie. Przynajmniej czerwonowłosa nie rozmawiała z Billem na ten temat. 
         Nowe przyjaciółki właśnie wychodziły z jednego ze sklepów. Nie zobaczyły tam nic ciekawego. Kobiety rozmawiały zawzięcie na jakiś temat, kiedy nagle śmignęła im jakaś osoba na rowerze przed nosem. Brysia ledwo co zdążyła złapać Simone, zanim nie upadła. 
        Wystraszone ruszyły wolnym krokiem w stronę jakiejś knajpki. Akurat przechodziły obok restauracji "Belissa". Kiedy Gabriela zaproponowała blondynce to miejsce, od razu się zgodziła. Weszły pewnym krokiem do lokalu. Nikogo nie było. Usiadły do stolika i czekały aż ktoś je obsłuży. Właśnie podeszła do nich Lucy. Dawno niewidziane znajome przywitały się. Podczas rozmowy zamówiły dla siebie po spaghetti i szklance wody. 
- Bardzo fajny lokal. Myślałaś może o tym, aby może tu urządzić ślub?- zapytała Simone. 
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Musiałabym porozmawiać z Billem. - odpowiedziała z uśmiechem. 
- Dobrze porozmawiacie jak wrócimy do domu. Teraz czas na obiad złotko. - powiedziawszy to obie kobiety zaczęły się cicho śmiać. 
        Po zjedzeniu wróciły do domu. Nic dzisiaj nie kupiły. Kiedy weszły do domu była zupełna cisza. Myślały, że ktoś o tej godzinie będzie w domu. Dochodziła siedemnasta. Kilka minut później przyszła zmachana Rose. Gabriela popatrzyła poważnie na swoją przyjaciółkę i nic nie mówiła. 
Ta tylko wbiegła na górę i zamknęła drzwi pokoju. Gabriela nie miała zielonego pojęcia dlaczego jej przyjaciółka tak się zachowuję. Ona nie wiedziała, ale Simone owszem. Obiecała jej przyjaciołom, że nic jej nie powie. Dziś mało brakowało, aby się nie wygadała. Chodziło o imprezę urodzinową. Każdy z jej przyjaciół miał coś zadane. Zadaniem Simone było trzymać ją od tego jak najdalej.  
       Czerwonowłosa dziewczyna przyniosła do salonu dwa kubki gorącej czekolady. Usiadła i zaczęła myśleć nad ślubem. Nie wiedziała jaką suknie wybrać. Bardzo by chciała taką, aby Billowi się spodobała. Ale on nie chce  jej powiedzieć jaka mu się podoba. Rozmawiali już wielokrotnie na ten temat. Musi sama zdecydować. 
         Wieczorem przyszedł Bill z chłopakami. Dawno nie widziała się z nimi. Cały zespół otworzył sobie po piwie i zaczęli głośno rozmawiać. Gabriela była tak zmęczona, że nie doczekała na kolację, którą zaczęła robić ich mama. Zasnęła na swoim ulubionym fotelu.

KILKA DNI PÓŹNIEJ:

- Kochanie wstawaj! Mama cię woła. - powiedział Bill ściągając ją z łóżka. 
- Nie teraz, ja śpię. - odpowiedziała zbudzona ze snu. 
- Ale mama mówi, że to coś ważnego. Prawdopodobnie miałyście jechać do  krawca po suknie. Mówiła, że jej obiecałaś.- nalegał Bill. 
  " No tak obiecałam"- myśli dziewczyna i powoli wstaje. 
- Już idę. Powiedz, że za chwilę będę gotowa. 
          Wyszła z łóżka i niechętnie  poszła do łazienki. Tam wzięła szybki prysznic i ubrała się. Dziś na sobie miała jakieś stare szorty, zrobione z jeansów i jakąś granatową bluzkę na krótki rękaw. Uśmiechnęła się niepewnie do swojego narzeczonego i wyszła z pokoju. Zeszła na dół i zobaczyła Simone przy drzwiach. 
- Długo karzesz na siebie czekać, kochana- mówi starsza kobieta ze śmiechem w głosie. Dwie panie wyszły z domu i skierowały się do srebrnego samochodu. Simone usiadła za kierownicą i ruszyły w drogę do krawca. 
         Gdy były już za miastem Gabriela zgłodniała i zatrzymali się w jakiejś małej knajpce. Zamówiły jakieś śniadanie. 
Kiedy kobiety wyszły z domu i samochód zniknął wszystkim z oczu, zaczęli wszystko przygotowywać. Bill wyjął komórkę i wybrał numer Gustava.  Perkusista odebrał za drugim sygnałem. 
- Co jest? - zapytał spokojnie.
- Bierz Georga i przyjeżdżajcie tu. Mama i Brysia już pojechały.
- Okey, zaraz będziemy.- powiedział chłopak w okularach i się rozłączył. Ubierając drugiego buta zadzwonił do basisty. Powiedział mu o co chodzi i już go nie było w domu. 
            Kilka minut później  oboje przyjaciół siedziało w samochodzie i jechało do domu bliźniaków. Po drodze wstąpili w umówione miejsca i odebrali zamówione rzeczy. O równej jedenastej wszyscy byli już na miejscu. Goście mieli zacząć się schodzić o siedemnastej trzydzieści. Rose i Tom zajęli się ustrajaniem salonu. Georg i Gustav dmuchali balony. Cały dzień spędzili na przygotowaniu imprezy. Każdy jeździł po jakieś rzeczy. Bill sam pofatygował się po odbiór tortu. Kiedy przyjechał było już po szesnastej. Chłopak poszedł na górę się przyszykować. 
            Gdy urządzano dla niej przyjęcie niespodziankę, Simone spisywała się na medal. Właśnie ciągnęła Gabrielę po jakiś sklepach w centrum handlowym. Zmęczona dziewczyna musiała biegać za swoją przyszłą teściową. Simone zachowywała się jak dziecko, które dostało więcej kieszonkowego i miała iść na szalone zakupy z przyjaciółką. 
           Simone właśnie wychodziła z kolejnego sklepu. Tym razem kupiła sobie jakąś bluzkę. Weszły do znanego baru i zamówiły po wielkim sheiku, dla Brysi obowiązkowo czekoladowy, Simone wzięła sobie waniliowy. Zadowolone z zakupu skierowały się do samochodu. 
           Po godzinnej jeździe w końcu dotarły do domu. Gabriela wyjęła zakupy z bagażnika i podeszła do starszej blondynki. Czerwonowłosą dziewczynę zastanawiało  tylko czemu jest tak ciemno w domu. Zawsze o tej porze paliły się światła. Kobiety weszły do domu. W salonie panowała kompletna cisza. Simone weszła do salonu i z brzegu zostawiła torebkę. 
- Auu!- krzyknęła kobieta, udając że coś jej się stało. Gabriela wybiegła z kuchni i podbiegła do salonu. Zapaliła światło i zobaczyła wszystkich znajomych.
- NIESPODZIANKA!!! - krzyknęli wszyscy i zaczęli śpiewać jej " Sto lat". 
          Gabriela miała łzy w oczach.  Przez te zakupy i to wszystko, zapomniała kompletnie o swoich urodzinach. Była przekonana, że są jutro. Przyjaciele skończyli i ustawili się do niej aby złożyć jej życzenia. Na samym końcu podszedł do niej Bill i złożył jej wspaniałe życzenia, które miała zapamiętać na długi czas. 

2 komentarze:

  1. Też chcę takie urodziny ! xd powtarzam się : BOSKI ROZDZIAŁ :* /M

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial swietny! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń