poniedziałek, 31 marca 2014

Liebster Aword!

No to tak zostałam nominowana  do Liebster Aword więc odpowiadam na zadane mi pytania :P Ale zanim opowiem tu są moje :P

1. Dlaczego postanowiłaś/ łeś pisać opowiadanie?
2. Jak zaczęła sie Twoja przygoda za pisaniem?
3. Co natknęło Cię  do napisania takiego, a nie innego opowiadania? Skąd pomysł?
4. Co lubisz robić w wolnym czasie?
5. Jakiego członka zespołu Tokio Hotel możesz opisać najlepiej?
6. Jaki film kojarzy Ci się z historia twojego opowiadania?
7. Co myślisz na temat biografii całego zespołu?
8. Co dla ciebie oznacza słowo " Alien"?
9. Preferujesz książki pisane przez życie czy może fantastykę?
10. Opowiedz w trzech zdaniach o sobie?
11. Czy inspirowałeś/ łaś się jakimś wzorcem opisując swojego bohatera opowiadania? Jeżeli tak to kim i dlaczego ?


Moje odpowiedzi :
  

 1.Skąd wziął się pomysł na fabułę Twojego opowiadania? 

Tego to nawet ja sama n ie wiem. Po prostu wzięłam go z głowy :P Miałam ochotę napisać opowiadanie i tak ono właśnie powstało :P

 2.Czy główny bohater/bohaterka jest do Ciebie podobny? W jaki sposób?

Gabriela stworzona została trochę na  moją podobiznę, ale tylko trochę. Ma niektóre moje cechy charakteru. Czerwonowłosa bohaterka jest po części moim przeciwieństwem. 

 3.Wolisz ckliwe historie miłosne czy te perwersyjne? 


W sumie nie robi mi to różnicy. Czytam prawie wszystko co ma literki.

 4.Czy jakaś książka/film/piosenka zainspirowała Cię do pisania? Jak tak, to co i jaki ma tytuł.


Raczej nie. Lubię czytać książki i słuchać muzyki. Muzyka pomagała mi raczej w skupieniu się by napisać kolejny rozdział.

5.Co rozumiesz przez bycie Alien?

Alien to dla mnie rodzina. A jeżeli chodzi o bycie nim dla mnie to oznacza bezgraniczną miłość do zespołu, ale i wyrozumiałość dla ich pracy.

6.Czy uważasz, że Bill to święta dziewica, czy dobry aktor? Dlaczego?


Bill to po prostu Bill. trzyma się własnych zasad. Nie znam go, aż tak by go opisywać jaki jest. Nie mnie to oceniać :P

7.Dużo książek czytasz? Jak tak, to co możesz polecić?


Ja praktycznie mieszkam w bibliotece :) Czytam bardzo dużo. Mama to praktycznie na mnie krzyczy, że niszczę sobie wzrok, czytając do późna. Czytam dużo, wszędzie ( na lekcjach) i co mi wpadnie w ręce. Najbardziej polecam książki Olgi Rudnickiej i wszystkie z fantastyki. niestety nie umiem się zdecydować, którą polecić. z fantastyki, ale polecam wam " Natalii 5" i " Drugi przekręt Natalii" - O. Rudnickiej. 

8.Co myślisz na temat Twincestów?



Twincestów nie lubię. Nie mam nic do nich, po prostu nie przepadam za nimi. 

9.Jakiej muzyki/wykonawców lubisz słuchać?


Mam taka zasadę, że jeżeli jestem Alien, to tylko Alien. Trzymam się danego zespołu i dosłownie nie puszczam. Ale jeżeli chodzi o muzykę to słucham różnych wykonawców m.in. Black Veil Brides, Linkin Park, Happysad, Dżem, Maanam, Jamal, Die Atzen, Apollo 3. Wybieram różne rodzaje muzyki od  rocku klasycznego po rock i reaggae.

10.Czego nie lubisz w opowiadaniach?


W opowiadaniach nie lubie kiedy ktoś przerywa pisanie podczas gdy ta historia mnie wciągnęła. Nie wytykam już błędów, ani pisowni bo wiem, że sama takowe posiadam :)

11.Yyyyy…masz zwierzaka? Jak tak, to opowiedz o nim xD


niestety niem mam, ale miała wcześniej papużki nierozłączki, dwie świnki morskie gdzie potem doszło  jeszcze cztery małe, a na sam koniec miałam małe stado rybek. :P

Niestety nie mam kogo nominować... :(
Moje nominacje:
http://miloscwytworemludzkiejwyobrazni.blog.pl/

http://potrzebujesz-mnie.blogspot.com/

http://wolimy-byc-marzycielami.blogspot.com/


Czekam teraz na wasze odpowiedzi :P
Pozdrawiam :P
 attention TH

40 -> EPILOG

No to mamy i Epilog :P
Zakończenie takie a nie inne, z tego powodu, że nie zawsze wszystko musi sie dobrze kończyć. :P 
Odcinek dedykuję swoim czytelnikom, mam nadzieje,że wam sie spodoba i czekam na komentarze :P 
Miłego czytania :P

" nic nie trwa wiecznie" 

*****


OSIEM LAT PÓŹNIEJ:

 Drzwi się otworzyły i dwie dziewczynki podbiegły do swoich przybyłych ojców i wujków. 
- Tato!- krzyknęły obie na raz podchodząc do mężczyzn.
- Cześć Elisabeth. - powiedział wokalista i ucałował córeczkę. To samo zrobił z Beatrix. 
Zespół właśnie wrócił z trasy koncertowej. Przez prawie dwa miesiące się nie widzieli. Bill strasznie się stęsknił za swoją małą kobietką. Czym była starsza tym bardziej przypominała mu Gabrielę. Na samą myśl od razu napływały mu łzy do oczu. Ale nie płakał, nie chciał pokazać, wszystkim jak bardzo tęskni za nią. Mimo, że minęło już osiem lat.
     Pewnego dnia jego córka zapyta dlaczego nie ma jej mamy na świecie. Pytała już o to wielokrotnie, ale Bill stwierdził że jest jeszcze za młoda by wiedzieć. Postanowił powiedzieć jej prawdę przy najbliższej okazji jak zapyta. Będzie to ciężka rozmowa. Ale podjął taką decyzję w trasie i będzie się jej trzymał. 
    Swojej córeczki nie rozpieszcza, aż tak. Wychowana jest na miłą i wrażliwą osobę. Praktycznie wszystkie cechy posiada po Gabrieli. Jak powiedziała Gabriela kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, że ona nie chce mieć rozpuszczonego dziecka. Tego wokalista się trzymał.


WIECZÓR:

 - Tato?- zapytała mała kiedy Bill kładł ja spać.
- Tak, Elisabeth? 
- A gdzie jest moja mama? Wszyscy mówią, że wyjechała daleko...
- Nie, nie wyjechała. Ona tu jest. Zawsze przy tobie. Tu.- pokazał małej jej serduszko. Potem zdjął ze swojej szyi małe serduszko zawieszone na złotym łańcuszku i zawiesił jej na szyi. - A także i tu. - otworzył je i pokazał piękne zdjęcie czerwonowłosej kobiety.
- Jaka piękna. A gdzie ona teraz jest obecnie?- zapytała zaciekawiona.
- Jest... Jest w niebie. Stamtąd na ciebie patrzy i się uśmiecha. - powiedział i uśmiechnął się delikatnie.
- Jest w niebie? 
- Tak. Teraz tam mieszka. 
- Jak tam jest?- zapytała dziewczynka.
- Nie wiem, kochanie. - powiedział i ucałował ją w czoło.- Spij kochanie. Jutro odwiedzimy mamę. 
- To można ją tam odwiedzać? - zapytała i popatrzyła na swojego tatę szeroko otwartymi oczami.
- Tak, oczywiście, że tak. A teraz śpij. 
         Bill zgasił światło i wyszedł z pokoju. Wszedł do swojego pokoju i wyciągnął album ze zdjęciami. Znalazł jedno zdjęcie wspólne ze ślubu i włożył do pozłacanej ramki. Wyszedł z pokoju i  poszedł do pokoju Elisabeth. Otworzył cicho drzwi i położył na szafce nocnej ramkę ze zdjęciem. Uśmiechnął się i wyszedł.

NASTĘPNY DZIEŃ:

- Gotowa? - zapytał Bill z uśmiechem.
- Tak! - odpowiedziała z entuzjazmem dziewczynka i złapała tatę za rączkę. 
- To idziemy. - wyszli z domu i poszli w stronę samochodu. 
 Po chwili znaleźli się na cmentarzu. Dziewczynka niosła bukiecik kwiatków, a jej tata mały znicz. Podeszli go nagrobku i Bill powiedział, żeby Elisabeth włożyła kwiatki do wazoniku, który tam stał. A sam zapalił światełko. Chwile stali w milczeniu i wrócili do domu. Dziewczynka od razu pojęła, że jej mama już nie żyje. Smutna wróciła do domu. Bill wytłumaczył małej dziewczynce, że ma się cieszyć życiem, a nie smucić, bo tak chciała by jej mama.   

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 39

Mam nadzieję, że wam się spodoba ten odcinek :p strasznie się namęczyłam by go napisać :d Więc doceńcie go komentarzami. 
Odcinek dedykuje Michasi, która niestety nie może się pogodzić z tym, że to już koniec tego bloga. Ale nie martwcie się wrócę z nowa energią i nowym opowiadanie :P 
Już w poniedziałek będziecie mogli przeczytać Epilog. Już dziś was serdecznie zapraszam :P
Miłego czytania <3 


" Jak długo będą na tym świecie ludzie, którzy cię nienawidzą, 
tak długo, będą także ludzie, którzy cię kochają. " ~ Bill Kaulitz


*****************


      Gabriela właśnie leżała na łóżku i czekała, aż jej mąż wróci z łazienki. Czekała niecierpliwie. W końcu wyszedł przepasany tylko samym ręcznikiem. Z włosów kapała mu woda. Uwielbiała jego widok. Mogłaby tak patrzeć na niego godzinami. Bill usiadł obok niej i podniósł bluzkę, która i tak już ledwo zakrywała jej wielki brzuch. 
- Piękny brzuszek. - powiedział i ucałował go. - Niedługo będziesz na świecie, kochanie.
- Za niecałe trzy miesiące. - powiedziała z uśmiechem. 
- Nie wiem jak tak długo wytrzymam. - odpowiedział i pocałował brzuch jak i potem usta czerwonowłosej kobiety.
- Wysusz włosy. idziemy spać.
      Chłopak posłuchał żony i poszedł wysuszyć mokre włosy. Po kilku minutach wrócił. Położył się koło ciężarnej i odpływał z błogi sen. Ze snu obudziła go jakiś głośny oddech. Otworzył oczy i zobaczył stojącą nad łóżkiem Rose. Poderwał się i zapytał co się stało.
- To chyba już. - powiedziała ciężko oddychając.
- Jak to już?!- zapytał spanikowany Bill. - A gdzie jest Tom?
- Nie... wiem- - wydukała. 
- O... okey, jedziemy do szpitala. Obudź Gabrysię a ja się ubiorę. 
      Dziewczyna obudziła swoją śpiącą przyjaciółkę. Ta od razu też zaczęła się ubierać. Po chwili całą trójka była w samochodzie i kierowali się do szpitala. W drodze Gabriela zadzwoniła do Toma. 
- Halo?- powiedział gitarzysta. 
- Tom, gdzie ty jesteś?! Zapomniałeś, że masz dziewczynę w dziewiątym miesiącu ciąży? 
- Nie, nie zapomniałem. Po prostu siedzę jeszcze w studiu.- odpowiedział chłopak ziewając do słuchawki.
- Debilu jeden ona rodzi! - niewytrzymała dziewczyna i krzyknęła do słuchawki. W samochodzie rozniósł się cichy krzyk.
- Jak to rodzi?! Gdzie jesteście?
- Właśnie podjechaliśmy do szpitala. - dziewczyna podała adres szpitala i rozłączyła się. Wbiegli do pomieszczenia szpitalnego i powiedzieli, że mają dziewczynę rodzącą. Pielęgniarka podbiegła do Rose i posadziła ją na wózku. Zawołała jakiegoś lekarza i zniknęli w jednej z salce. Kilka minut później przyjechał także i Tom. 
        Po kilku godzinach mogli wejść już do swojej zielonookiej przyjaciółki.Na rękach miała malutką dziewczynkę, która trzymała ją za palec wskazujący swoją tycią rączką.Kiedy Tom zobaczył te widok był tak szczęśliwy, że zaczął płakać. Kiedy Bill i Gabriela zobaczyli jak Tom i Rose są szczęśliwi wyszli z sali i zostawili ich w trójkę. 

KILKA DNI PÓŹNIEJ:

           Rose wraz z małą Beatrix wróciły do domu, gdzie czekało na nich małe przyjęcie powitalne. Każdy z przybyłych chciał się przywitać z dziewczynką. Na jej widok od razu każdy się uśmiechał. Rose poszła na górę i położyła małą spać. Po chwili wróciła na dół z elektryczną niańką w ręku. Chwilę posiedziała ze znajomymi, potem przeprosiła i poszła na górę do dziecka. 
           Dni mijały a Rose uczyła się być dobrą matką dla swojej córeczki. Nawet Tom poświęcał więcej czasu na bycie ze swoją córką i narzeczoną. Gitarzysta nauczył się zmieniać pieluchy i ubierać dziewczynkę. Czasami nawet Rose nie dawała sobie rady i prosiła o pomoc Gabrielę. Bill bał się nawet dotknąć dziecka, bo mówił, że może mu coś zrobić. Jednak po długich negocjacjach dał się namówić na krótki spacer z nią na rękach.  Po dwóch okrążeniach oddał małą na ręce matki. 
          W nocy Gabriela nie mogła spać to zajmowała się płaczącym dzieckiem . Często tak robiła, aby Rose mogła  trochę spać. Trwało to tak przez prawie trzy miesiące. W połowie dziewiątego miesiąca Gabriela trafiła do szpitala. Kilka dni po przyjeździe do szpitala kobieta poczuła skurcz i zawiadomiła pielęgniarkę. Starsza kobieta szybkim krokiem przyszła do sali. Czerwonowłosa opowiedziała co jej dolega. Siwowłosa kobieta zobaczyła pod kołdrę pacjentki. Zobaczyła wielką kałuże krwi i wezwała lekarza. Zakryli wszystkie okna w sali i przeszli do zabiegu. Lekarze wywołali poród, podczas czego Gabriela straciła przytomność. Dziecko urodziło się całe i zdrowe.  Po kilku minutach dziewczyna przebudziła się i ujrzała piękną małą dziewczynkę. Uśmiechnęła się słabo i wzięła dziecko na ręce. Do sali wszedł także i Bill. Uradowany chłopak podszedł do swojej żony  i nowo przybyłej córeczki. Gabriela uśmiechnęła się słabo, a Bill ucałował ją w czoło. 
- Opiekuj się naszą Elisabeth. Ma oczy po tobie. - powiedziała i zamknęła oczy. Aparatura do której była podłączona zaczęła głośno piszczeć. Blondyn nie wiedział co ma zrobić. Wybiegł na korytarz i zawołał jakiegoś lekarza. Pielęgniarka, która przyszła za lekarzem zabrała od matki dziecko i włożyła do oszklonego wózeczka. Wyprosili Billa i chłopak już nic nie wiedział co się dzieje. 
        Za drzwiami lekarze walczyli o życie Gabrieli. Przez kolejne trzydzieści minut lekarze i zgromadzone pielęgniarki pomagały ją ratować. Bezskutecznie. Lekarze poddali się i zaczęli wyłączać aparaturę. Lekarz prowadzący podjął się poinformować jej męża o stracie. 
- I co z nią?! - zapytał Bill widząc, że wychodzi lekarz. 
- Bardzo mi przykro. Pańska żona nie żyje. 
- Jak to nie żyje?! To nie możliwe!!! - krzyczał wściekły chłopak. 
          Mężczyźni porozmawiali jeszcze chwilę i lekarz odszedł od wokalisty. Załamany chłopak nie hamował już nawet swoich łez. Każdy kto przechodził spoglądał na niego. Nawet nie zauważył, kiedy podszedł do niego jego bliźniak. Nie pytając o nic po prostu go przytulił. Młodszy bliźniak płakał bardzo długo. Doszła do nich nawet Rose z dzieckiem.  Zamieniła się z Tomem i delikatnie zapytała co się stało. 
- Gabriela ... nie ... żyje- wydukał z siebie. Oczy dziewczyny zaszły łzami. 
- Jak to się stało?-  zapytała łamiącym się głosem.
- Maiła... jakiś krwotok... wewnętrzny. - powiedział przez łzy. 
- Dobrze już nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - spróbowała go pocieszyć. 
- Za to Elisabeth... jest taka ... podobna do... 
- Dobrze, już dobrze. - przerwała mu aby nie musiał nic więcej już mówić. 
          Dwa dni później Bill wraz ze swoim bratem poszedł odebrać Elisabeth ze szpitala. Kiedy na nią patrzył była tak piękna i bardzo podobna do matki, że ledwo wytrzymywał by nie płakać przy dziecku. Rose i Simone zadeklarowały, że pomogą przy niemowlęciu ile będzie trzeba. 
         Bill w nocy nie spał. Całą noc przepłakiwał. Myślał, że nikt o tym nie wie, ale jego brat dobrze o tym wiedział. Jemu samemu zdarzyło się uronić kilka łez. wiedział również że Rose także płakała. Z rana zawsze było wszystko po niej widać.  
"Jutro pogrzeb"- pomyślał Bill.  Nie wie czy da radę wytrzymać taki stres. Dobrze, że przynajmniej miał przy sobie przyjaciół. W pracy cały zespół wziął sobie wolne. A w prasie, aż huczało od tego, że zespół Tokio Hotel pogrążony jest w wielkiej żałobie. Odwołano również wszelkie koncerty i wywiady. 
        Leżąc i czytając te wszystkie artykuły w gazecie Bill postanowił wziąć się w garść. Na szyi zawisł mu drobny łańcuszek z serduszkiem. Kiedy je się otworzyło było w nich zdjęcie Gabrieli i Elisabeth. 
Wokalista postanowił dać na drugie imię swojej córce imię po matce. Jego córka będzie nazywała się Elisabeth Gabriela Kaulitz.  

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 38

Dziś takie coś mam nadzieję, że wam się spodobam i czekam na komentarze. <3 
Mój odcinek dedykuje wszystkim którzy uwielbiają czytać. 
Największy problem jaki miałam to z opisaniem sukni. Zuzia opisałam ją tylko ze względu na ciebie. Mama nadzieję, że ją sobie wyobrażasz. :D 
Życzę miłego czytania. :P
 P.S.   Już niedługo koniec tego opowiadania...

*******************


          Gabriela pięknie uczesana i umalowana, ubrana w białą suknie prezentowała się bardzo pięknie. Suknia była z tych prostych lecz z najpiękniejszych. Kiedy dziewczyna się w niej okręcała, ta poszła w jej ślady. Była na grubych ramiączkach a tren był z lekkiego materiału i dobrze dopasowana w talii. To była ta jedyna rzecz, którą musieli zmienić. Na Billa życzenie dodatki były ciemnie do sukni. W tali była przepasana czarną delikatną koronką. We włosy miała wpiętego czarnego kwiatka, a z niego puszczony welon. 
         Pewnym krokiem weszła do kościoła prowadzona przez Gordona. Uśmiechnęła się niepewnie do Billa stojącego przed ołtarzem. Chłopak kiedy ją zobaczył uśmiechnął się jeszcze szerzej. Rozpoznał tą suknie. Jego mama szła do niej do ślubu z Gordonem. Na tą myśl uśmiechnął się jeszcze szerzej. Kiedy doszli do ołtarza Gordon ucałował ją w czoło i podał trzymaną przez niego rękę Billowi. Dziewczyna nie od razu spojrzała mu w oczy. Zajrzała najpierw za jego plecy, na Toma. Chłopak posłał jej jeden z uśmiechów i przytaknął delikatnie tak by nikt inny tego nie widział. Tak samo spojrzała na swoją przyjaciółkę za jej plecami. Rose zrobiła tak samo jak jej chłopak. Dopiero wtedy spojrzała na ukochanego. 
        Msza trwała niecałą godzinę kiedy w końcu para stojąca przed ołtarzem usłyszała magiczne słowa: 
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą. 
       Bill ujął ją w pasie i delikatnie pocałował. Po tym zaczęli się kierować w stronę wyjścia. Zebrani goście zaczęli rzucać w nich jakimiś monetami i ryżem. Para młoda musiała pozbierać wszystkie rozrzucone monety i dopiero potem udali się do bryczki z białym i czarnym koniem. Zdziwiona dziewczyna była pewna, że na wesele pojadą samochodem. Bill powiedział, że zajmie się transportem, ale nie wiedziała, że stać go na takie coś. Nie miała ochoty mu robić za to wyrzutów. Nie chciała psuć tego pięknego dnia. Nawet przyjechała jej mama, której dawno nie widziała. Bill na weselu będzie miał okazję ją dopiero poznać. Przyjechała dosłownie przed ceremonią ślubną. Sama nawet jej nie widziała. 
       Kiedy dojechali do domu od razu wszyscy zaczęli składać im życzenia. Na samym końcu podeszła do nich Simone z Gordonem. Złożyli życzenia i zostawili kwiaty. Potem nadszedł czas na mamę czerwonowłosej. Brysia przedstawiała Billa jej i uściskała ją jak tylko mogła. Stęskniła się za nią. 
Po składaniu życzeń przyszedł czas na obiad. Gabriela poprosiła by zaczynali wnosić dania. Jak powiedziała tak też się stało. Po obiedzie nadszedł czas na pierwszy taniec. Bill, który mówił, że nie umie tańczyć poruszał się całkiem nieźle. Nawet jej nie zdeptał.
W połowie imprezy Tom podszedł do kapeli, która grała, aby na chwilę się wstrzymali z graniem, ponieważ ma coś ważnego do zakomunikowania.
- Chciałbym coś powiedzieć. - powiedział niepewnie do mikrofonu.- Jedna obecna tu osoba, którą kocham nosi w sobie coś co kocham jeszcze bardziej. - wstrzymał oddech i spojrzał na Rose. - Rose, czy zostaniesz moją żoną?- zapytał przy wszystkich obecnych osobach. Rodzice jego jak i jej rodzice spojrzeli na siebie z radością. Wszyscy zgromadzeni czekali na jej odpowiedź. Rose wstała i podeszłą do niego.
- Tak. - odpowiedziała i pocałowała go. Wszędzie rozniosły się oklaski. Rose jeszcze w życiu nie była tak szczęśliwa jak teraz.    
      Pogoda dopisywała i wszyscy bardzo dobrze się bawili. Alkohol lał się i większość osób pod koniec wesela o godzinie trzeciej nad ranem nie było wstanie już tańczyć. 
     Było tylko kilka osób, które nie pilo. Rose nie mogła, a Tom nie chciał ze względu na swoją narzeczoną, rodzice praktycznie nic także nie pili. Osoby, które były jeszcze w stanie pomogły sprzątać. Gabriela była naprawdę szczęśliwa. Wesele się udało i z wyczekiwaniem czekała na swojego męża by dać mu swój prezent urodzinowy, który dla niego miała. 
        Nowo upieczone małżeństwo udało się na górę do swojej sypialni. Kiedy Bill ujrzał łóżko jakie dla niego przygotowała jego żona podczas wesela, zamarł w półkroku. Łóżko było obsypane czerwonymi płatkami róż, a na nim jeszcze kilka świeczek. Wszędzie unosił się zapach róż. Blondyn nie wytrzymał i pocałował swoją żonę. Pocałunek trwał dość krótko, lecz był bardzo namiętny. Oderwał się od niej i podszedł do łózka. Zdjął palące się świeczki i wrócił do niej. Uśmiechnął się i pocałował ja jeszcze raz. Tym razem dłużej, mocniej. Idąc w stronę łóżka nie wiedzieli kiedy dotarli i upadli na miękką pościel. Młode małżeństwo tę noc spędziło bardzo namiętnie i romantycznie. Kochając się. 


 KILKA TYGODNI  PÓŹNIEJ:

 - Kochanie, chodź bo się spóźnimy. - powiedział Bill podchodząc do Gabrieli, która od kilku dni nie wyglądała najlepiej. Złapał ją za rękę i wyszli z domu. Małżeństwo wsiadło do czarnego cadillaca Toma i ruszyli w drogę do lekarza. Byli umówieni na konkretną godzinę i kiedy weszli do ośrodka była ich kolej. U doktora siedzieli niecały kwadrans. Kiedy usłyszeli co dolega dziewczynie byli w szoku. Dziewczyna była w siódmym tygodniu ciąży. Dziękując lekarzowi pożegnali się i wsiedli do auta. 
         Gabriela była w szoku, ale kiedy uświadomiła sobie, że to właśnie Bill jest ojcem od razu humor jej się poprawił. Weszli do domu szczęśliwi i od razu pochwalili się, że spodziewają się dziecka. 
Cały dom im pogratulował. Gabriela podeszła do Rose i powiedziała do brzucha.
- Cześć kochanie. Tu ciocia Brysia. Mam dla ciebie wiadomość. Niedługo będziesz miała się z kim bawić.- powiedziała do dziewczynki, która jeszcze siedziała w brzuszku mamy. Na potwierdzenie posłała mamie małego kopniaka. Gabriela i Rose się uśmiechnęły.
- Widzisz Beatrix się zgadza. - powiedziała zielonooka dziewczyna. 

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 37

Dziś takie coś krótkie. Mam nadzieję, że wam się spodoba :P
Dedykuję ten odcinek Mojej Michasi, która ma dziś urodziny <3 Wszystkiego najlepszego kochana :P

*******
      Gabriela wstała i zeszła na dól. Zobaczyła porządek. To pewnie Simona posprzątała. Dziewczyna nie pamięta jak trafiła do łóżka. Ale wie, że dobrze się bawiła. Właśnie otwarły się drzwi wejściowe. Dziewczyna podeszła do nich i pomogła osobie, która właśnie wchodziła z zakupami. Był to jej narzeczony. Wzięła od niego część zakupów i poszła za nim do kuchni. Kiedy odstawił zakupy podszedł do niej i przywitał ją słodkim pocałunkiem. Brysia również odpowiedziała mu tym samym. Po czułym przywitaniu się zaczęli się zabierać za przygotowanie śniadania dla wszystkich. 
        Bill poszedł wszystkich obudzić i zaprosić na śniadanie, a czerwonowłosa dziewczyna nakładała śniadanie. Gdy wszyscy wstali dosłownie rzucili się na  kawę. Po śniadaniu nikt nie pomógł posprzątać.Gabriela  była zmuszona sama pozmywać. 
       Całe popołudnie spędziła z Billem. Opowiedziała mu, że ma już szytą suknie. Nie powiedziała mu, że jest przerabiana. Tak naprawdę do ślubu pójdzie w sukni jego mamy, tylko, że po lekkich przeróbkach. Narzeczeni rozmawiali o swoim ślubie i uzgodnili, że wesele odbędzie się u nich w domu. Brysia uszczęśliwiona, że mają już wszystko uzgodnione wtuliła się w blondyna. 


TRZYDZIESTY PIERWSZY SIERPIEŃ:

- To już niedługo. - mówi podekscytowana Rose siedząc u Gabrieli w pokoju. 
- Jak niedługo? Przecież to już jutro! - krzyczy na nią zdenerwowana przyjaciółka. 
- No, tak. przepraszam. - przeprosiła dziewczyna spuszczając głowę. 
- No dobrze, już nic się nie stało.- powiedziała Brysia widząc, że Rose już zanosi się szlochem. - Nie chciałam krzyknąć. Zapomniałam, że w twoim stanie szybko zmienia się twój humor. 
- Dobra nic się nie stało. - powiedziała zielonooka przecierając ręką załzawione oczy. - A ciąża to nie choroba. 
Dziewczyny zaczęły się śmieć i Rose wyszła do swojego pokoju po sukienkę na wesele. Kupiła ją dopiero wczoraj, ale nie zdążyła jej pokazać bo razem z Billem późno wrócili. Omawiali menu na wesele. Pokazała swojej przyjaciółce kreację. 
- No piękna, już sobie ciebie w niej wyobrażam. 
        Przyjaciółki całkiem pogrążyły się w rozmowie. Oderwali się dopiero wtedy gdy Tom przyszedł do nich poinformować o gotowym obiedzie. Kiedy Zobaczył szczęśliwą Rose podszedł do niej i pogładził jej już prawie pięciomiesięczny brzuszek i ucałował na samym jego czubku. Zawsze tak robił, gdy widział, że jego dziewczyna jest szczęśliwa. Gabriela do dziś pamięta jak powiedziała Tomowi o ciąży. Chłopak najpierw nie wiedział co zrobić a potem ni stąd pod w pływem radości rzucił się na zielonooką dziewczynę by ją ucałować gdzie się da. Cieszył się razem z nią. Następnego dnia kupił jej wielki bukiet kwiatów.  
          W trójkę zeszli do kuchni, tam czekał na nich pyszny obiad. Gabriela zjadła tylko troszkę, ale za to Rose z chęcią zjadła jej porcję. Po obiedzie Gabriela wróciła na górę i dalej zajmowała się już ostatnimi przygotowaniami. Umówiła się już na konkretna godzinę do fryzjerki. Bill przez cały dzień nie mógł wejść do ich sypialni. Nie chciał zobaczyć sukni ślubnej. Na noc zostanie ona wyniesiona do sypialni Rose. 
        Wieczorem pod nieobecność blondyna Gabriela wyniosła suknię do Toma i Rose. A późnym wieczorem zaprosiła narzeczonego do pokoju. Tam na nich czekał szampan i różne przysmaki. Przygotowane przez nią same. Bill kiedy to zobaczył od razu się uśmiechnął. Podszedł do niej i dał jej buziaka. Para w taki oto sposób przeżyła swoją ostatnia namiętną noc jako wolni ludzie. Jutro już mieli być małżeństwem. 

Następnego dnia Gabriela wstała z samego rana i poszła na dół do ogrodu i zaczęła ozdabiać miejsce gdzie miało być wesele. Wyciągnęła z domu karton i zaczęła rozkładać wszędzie serpentynę i wiązać nadmuchane balony. Czas tak szybko mijał, że nie zauważyła kiedy wybiła godzina jedenasta. Zostawiła już ogród i rzuciła się do domu. Zawołała do pierwszej osoby jaką spotkała na swojej drodze, że leci do fryzjera i kosmetyczki i żeby ktoś dokończył za nią strojenie. Wpadła na Simone.   Kobieta pogoniła ją i sama wyrzuciła ja z domu w stronę samochodu.
       Po kilku godzinach siedzenia gdzieś była w domu już ubrana w piękną suknie i gotowa przyjąć wszystko na co czekała od długich miesięcy.   

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 36

Dziś dal was takie coś:P Mam nadzieję, że wam się spodoba. :P Siedziałam nad tym calutki dzień, mimo, że mam dużo pracy :P Dedykacja dla Michaliny i reszty czytelników, którzy nie mogli się doczekać kolejnego odcinka. 

"Warto próbować. Próbując nic nie tracimy" 

             ***********

         Gabrielę obudziło delikatnie dmuchanie w policzek. Powoli otworzyła oczy i zobaczyła stojącego nad nią Billa. Uśmiechnęła się do niego i chłopak pocałował ją. 
- Zapraszam na śniadanie. - powiedział i pomógł jej wstać. 
- Dobrze poczekaj tylko się ubiorę.- powiedziała i wyjęła z szafy jakieś spodnie. 
- Nie. - powiedział chłopak kręcąc głową i wyjął z kąta jakąś czarna torbę. - Załóż to. 
       Czerwonowłosa dziewczyna wyjęła z opakowania małe zawiniątko. Materiał który dotykała był delikatny i satynowy. Spojrzała na kolor. biały materiał z pięknymi kolorowymi czerwonymi kwiatami. 
- Miałem dać ci ją na urodziny, ale stwierdziłem, że teraz ci się bardzie przyda. - powiedział i pocałował ją czule. 
      Brysia ubrała piękną sukienkę i poczuła się wyjątkowo. Zobaczyła swoje odbicie w lustrze i wiedziała, że tak kobieta patrząca jej oczami to nie jest ona. Uśmiechnęła się do swojego odbicia. Od tyłu podszedł do niej Bill. 
- Wyglądasz pięknie. Chodź idziemy na śniadanie, jestem strasznie głodny.- powiedziała blondyn i złapał swoja narzeczona z rękę. 
      Narzeczeni weszli do kuchni, tam przywitał ich zapach parzonej kawy i przygotowanego śniadania. Przywitali się z rodzicami chłopców i z Tomem i Rose. Zasiedli do stołu i nie wiedzieli od czego zacząć. Za dużo tego było. Gabriela skusiła się na jajecznice. Rozkoszując się smakiem zajadała aż tak długo, aż nie została sama w kuchni z panią Simone i Rose. 
- Najadłaś się? - pyta rodzicielka bliźniaków. Dziewczyna potwierdza i wstaje by pomóc. 
        Przy sprzątaniu trzy kobiety rozmawiały i śmiały się. Zielonooka dziewczyna musiała opuścić spędzające w domu kobiety. Prawdopodobnie w jakiś ważnym celu. Żadnej z nich nie powiedziała po co i gdzie. Kobiety tylko wzruszyły ramionami i wróciły do rozmowy o ślubie. 
         Gabriela siedziała na fotelu, który stał się już jej ulubionym z wielkim notesem i zapisywała jakiekolwiek pomysły.  Kobiety postanowiły pojechać jeszcze do kilku sklepów w poszukiwaniu jakiś sukni i części dekoracji. Kobiety same postanowiły udekorować miejsce w którym ma się odbyć ślub. Sami jeszcze dokładnie nie wiedzą gdzie się odbędzie. Przynajmniej czerwonowłosa nie rozmawiała z Billem na ten temat. 
         Nowe przyjaciółki właśnie wychodziły z jednego ze sklepów. Nie zobaczyły tam nic ciekawego. Kobiety rozmawiały zawzięcie na jakiś temat, kiedy nagle śmignęła im jakaś osoba na rowerze przed nosem. Brysia ledwo co zdążyła złapać Simone, zanim nie upadła. 
        Wystraszone ruszyły wolnym krokiem w stronę jakiejś knajpki. Akurat przechodziły obok restauracji "Belissa". Kiedy Gabriela zaproponowała blondynce to miejsce, od razu się zgodziła. Weszły pewnym krokiem do lokalu. Nikogo nie było. Usiadły do stolika i czekały aż ktoś je obsłuży. Właśnie podeszła do nich Lucy. Dawno niewidziane znajome przywitały się. Podczas rozmowy zamówiły dla siebie po spaghetti i szklance wody. 
- Bardzo fajny lokal. Myślałaś może o tym, aby może tu urządzić ślub?- zapytała Simone. 
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Musiałabym porozmawiać z Billem. - odpowiedziała z uśmiechem. 
- Dobrze porozmawiacie jak wrócimy do domu. Teraz czas na obiad złotko. - powiedziawszy to obie kobiety zaczęły się cicho śmiać. 
        Po zjedzeniu wróciły do domu. Nic dzisiaj nie kupiły. Kiedy weszły do domu była zupełna cisza. Myślały, że ktoś o tej godzinie będzie w domu. Dochodziła siedemnasta. Kilka minut później przyszła zmachana Rose. Gabriela popatrzyła poważnie na swoją przyjaciółkę i nic nie mówiła. 
Ta tylko wbiegła na górę i zamknęła drzwi pokoju. Gabriela nie miała zielonego pojęcia dlaczego jej przyjaciółka tak się zachowuję. Ona nie wiedziała, ale Simone owszem. Obiecała jej przyjaciołom, że nic jej nie powie. Dziś mało brakowało, aby się nie wygadała. Chodziło o imprezę urodzinową. Każdy z jej przyjaciół miał coś zadane. Zadaniem Simone było trzymać ją od tego jak najdalej.  
       Czerwonowłosa dziewczyna przyniosła do salonu dwa kubki gorącej czekolady. Usiadła i zaczęła myśleć nad ślubem. Nie wiedziała jaką suknie wybrać. Bardzo by chciała taką, aby Billowi się spodobała. Ale on nie chce  jej powiedzieć jaka mu się podoba. Rozmawiali już wielokrotnie na ten temat. Musi sama zdecydować. 
         Wieczorem przyszedł Bill z chłopakami. Dawno nie widziała się z nimi. Cały zespół otworzył sobie po piwie i zaczęli głośno rozmawiać. Gabriela była tak zmęczona, że nie doczekała na kolację, którą zaczęła robić ich mama. Zasnęła na swoim ulubionym fotelu.

KILKA DNI PÓŹNIEJ:

- Kochanie wstawaj! Mama cię woła. - powiedział Bill ściągając ją z łóżka. 
- Nie teraz, ja śpię. - odpowiedziała zbudzona ze snu. 
- Ale mama mówi, że to coś ważnego. Prawdopodobnie miałyście jechać do  krawca po suknie. Mówiła, że jej obiecałaś.- nalegał Bill. 
  " No tak obiecałam"- myśli dziewczyna i powoli wstaje. 
- Już idę. Powiedz, że za chwilę będę gotowa. 
          Wyszła z łóżka i niechętnie  poszła do łazienki. Tam wzięła szybki prysznic i ubrała się. Dziś na sobie miała jakieś stare szorty, zrobione z jeansów i jakąś granatową bluzkę na krótki rękaw. Uśmiechnęła się niepewnie do swojego narzeczonego i wyszła z pokoju. Zeszła na dół i zobaczyła Simone przy drzwiach. 
- Długo karzesz na siebie czekać, kochana- mówi starsza kobieta ze śmiechem w głosie. Dwie panie wyszły z domu i skierowały się do srebrnego samochodu. Simone usiadła za kierownicą i ruszyły w drogę do krawca. 
         Gdy były już za miastem Gabriela zgłodniała i zatrzymali się w jakiejś małej knajpce. Zamówiły jakieś śniadanie. 
Kiedy kobiety wyszły z domu i samochód zniknął wszystkim z oczu, zaczęli wszystko przygotowywać. Bill wyjął komórkę i wybrał numer Gustava.  Perkusista odebrał za drugim sygnałem. 
- Co jest? - zapytał spokojnie.
- Bierz Georga i przyjeżdżajcie tu. Mama i Brysia już pojechały.
- Okey, zaraz będziemy.- powiedział chłopak w okularach i się rozłączył. Ubierając drugiego buta zadzwonił do basisty. Powiedział mu o co chodzi i już go nie było w domu. 
            Kilka minut później  oboje przyjaciół siedziało w samochodzie i jechało do domu bliźniaków. Po drodze wstąpili w umówione miejsca i odebrali zamówione rzeczy. O równej jedenastej wszyscy byli już na miejscu. Goście mieli zacząć się schodzić o siedemnastej trzydzieści. Rose i Tom zajęli się ustrajaniem salonu. Georg i Gustav dmuchali balony. Cały dzień spędzili na przygotowaniu imprezy. Każdy jeździł po jakieś rzeczy. Bill sam pofatygował się po odbiór tortu. Kiedy przyjechał było już po szesnastej. Chłopak poszedł na górę się przyszykować. 
            Gdy urządzano dla niej przyjęcie niespodziankę, Simone spisywała się na medal. Właśnie ciągnęła Gabrielę po jakiś sklepach w centrum handlowym. Zmęczona dziewczyna musiała biegać za swoją przyszłą teściową. Simone zachowywała się jak dziecko, które dostało więcej kieszonkowego i miała iść na szalone zakupy z przyjaciółką. 
           Simone właśnie wychodziła z kolejnego sklepu. Tym razem kupiła sobie jakąś bluzkę. Weszły do znanego baru i zamówiły po wielkim sheiku, dla Brysi obowiązkowo czekoladowy, Simone wzięła sobie waniliowy. Zadowolone z zakupu skierowały się do samochodu. 
           Po godzinnej jeździe w końcu dotarły do domu. Gabriela wyjęła zakupy z bagażnika i podeszła do starszej blondynki. Czerwonowłosą dziewczynę zastanawiało  tylko czemu jest tak ciemno w domu. Zawsze o tej porze paliły się światła. Kobiety weszły do domu. W salonie panowała kompletna cisza. Simone weszła do salonu i z brzegu zostawiła torebkę. 
- Auu!- krzyknęła kobieta, udając że coś jej się stało. Gabriela wybiegła z kuchni i podbiegła do salonu. Zapaliła światło i zobaczyła wszystkich znajomych.
- NIESPODZIANKA!!! - krzyknęli wszyscy i zaczęli śpiewać jej " Sto lat". 
          Gabriela miała łzy w oczach.  Przez te zakupy i to wszystko, zapomniała kompletnie o swoich urodzinach. Była przekonana, że są jutro. Przyjaciele skończyli i ustawili się do niej aby złożyć jej życzenia. Na samym końcu podszedł do niej Bill i złożył jej wspaniałe życzenia, które miała zapamiętać na długi czas. 

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 35

Jeszcze na dziś coś krótkiego :P ale dwa rozdziały w przeciągu dnia to jest coś :P 
Miłego czytania :P 

" CARPE DIEM" 


           Dziewczyny wyszły z salonu. Nie widziały nic ciekawego. Przynajmniej zdaniem Rose. Gabrieli spodobał się tylko materiał sukienki. Wsiadły do samochodu i pojechały do ich ulubionej kawiarni. Zamówiły po dużej kawie i usiadły do stolika. Na swoje zamówienie nie czekały długo. Kelner przyniósł ich kawy i dziewczyny wyszły z kawiarni. Postanowiły iść do parku na krótki spacer. Pijąc swój napój rozmawiały na temat rodziców bliźniaków. Każda z nich bała się ich poznać. 
          Były jeszcze w kilku sklepach i nie znaleźli nic co by się im  podobało. Zmęczone chodzeniem po sklepach wróciły do domu. Gabriela usiadła w salonie i włączyła telewizor. Nic ciekawego nie leciało. Od razu go wyłączyła. Weszła do kuchni i zobaczyła jak jej przyjaciółka wyjada różne rzeczy z lodówki. 
- Wariatko, czemu nie powiedziałaś, że jesteś głodna? Odsuń się zaraz coś ugotuje. - powiedziała, a zielonooka dziewczyna usiadła przy stole i patrzyła jak jej koleżanka wyciąga produkty z których będzie przyrządzała jakieś danie. 
         Po trzydziestu minutach obiad był gotowy. Dziewczyny właśnie skończyły jeść, gdy drzwi domu się otworzyły. Gabriela myślała, że to któryś z bliźniaków i krzyknęła, że są w kuchni. Ale kiedy się obejrzała w wejściu pomieszczenia nie stał Bill ani Tom, tylko kobieta z małą walizką. 
- O dzień dobry. - przywitała  się niepewnie czerwonowłosa dziewczyna. - Myślałam, że to Bill lub Tom. 
- Haha, nic się nie stało. Ty pewnie jesteś Rose?- zapytała kobieta wyciągając do niej rękę na powitanie. 
- Nie, ja jestem Gabriela, Rose jest tu. - poprawiła kobietę i wskazała na odpowiednią osobę. 
- Oj, przepraszam. Ja jestem Simone. Mama chłopców. - powiedziała przepraszająco. 
- Nic się nie stało. Niech się pani rozgości. - powiedziała dziewczyna. 
- Może się pani czegoś napiję? pewnie jest pani głodna po podróży. Może zje pani także obiad? Zostało jeszcze. - obudziła się Rose i zaczęła nadawać jak katarynka. 
         Po spędzeniu kilku godzin z panią Simone. Dziewczyny od razu ją polubiły. Myślały, że będzie zupełnie inaczej. Gorzej. Blond włosa kobieta była przemiłą osobą. Kiedy trzy kobiety siedzące w salonie śmiały się do domu przyjechali bliźniaki. Ale nie sami. Był z nimi ktoś jeszcze. Starszy mężczyzna.  Chłopcy przywitali się z mamą. Potem przyszedł czas na przedstawienie Gordona. 
- Co tu robisz tak wcześnie? - zapytał Bill, siadając obok swojej narzeczonej. 
- Postanowiłam zrobić wam niespodziankę. - powiedziała z uśmiechem.
- Ale miałaś przyjechać razem z Gordonem. Miałyśmy je przyszykować. A nie ...- powiedział wzdychając na końcu. 
- Ale przecież nic się nie stało. - odpowiedziała Brysia. - My za to spędziliśmy miło czas z panią.
           Wszyscy w salonie wybuchli śmiechem. Wieczorem zamówili pizzę i do późna rozmawiali na różne tematy. Kiedy ich rodzice dowiedzieli się, że Bill i Gabriela się zaręczyli zaczęli im gratulować. Panie Simone od razu powiedziała dziewczynie, że chętnie pomoże jej z urządzaniem wesela. 

Rozdział 34

Dziś dla was takie coś mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie wiem kiedy będzie kolejny odcinek. Mam teraz do zrobienia kilka prac kontrolnych z tego na polski mam aż dwie i do końca marca...


Ocal mnie swoją miłością 

Przyjdź i przywróć mnie do życia


Ocal mnie swoim światłem

Sprawiasz, że ciemność jaśnieje ~ Tokio Hotel- Alien (eng.)


*****************
          Gdy tylko Bill wszedł do domu swojej dziewczyny zobaczył ją w bardzo złym stanie. Zdenerwował się, że nie było go przy niej. Dziewczyna była owinięta puchowym ręcznikiem. Miała zapłakaną twarz. Bill podszedł do niej i ją przytulił. Dziewczyna od razu się mu wyrwała i poszła do pokoju. Zdezorientowany chłopak nie wiedział o co chodzi. Rose powstrzymała go, aby nie szedł do niej. Sama to zrobi. Zapukała do pokoju przyjaciółki i weszła nie czekając na pozwolenie. Zobaczyła dziewczynę leżącą na łóżku. Podeszła cicho i usiadła na krańcu materaca. 
- Czemu uciekłaś od Billa?- zapytała kładąc jej rękę na ramieniu. 
- Nie... nie chcę aby... mnie tak... zobaczył.- wydukała przez łzy. 
- Oh, kochanie. - powiedziała dziewczyna i przytuliła ją. - Prześpij się, ja z nim porozmawiam. - powiedziała i podała jej jakieś czyste ciuchy z szafy.- Przebierz się. 
          Gabriela zaczęła się niezdarnie ubierać. Rose nie mogła patrzeć jak przyjaciółka się męczy i pomogła jej. Kiedy dziewczyna już położyła się do łóżka i przykryła kocem, Rose dopiero wtedy wyszła. W kuchni ujrzała siedzących bliźniaków. Usiadła obok nich i opowiedziała blondynowi o co chodziło.  
- Strasznie się o nią martwię. - powiedział bill w czasie dyskusji. 
- Nie tylko ty. - powiedziała Rose jednocześnie z Tomem. 
- Policja powiedziała, że będą dzwonić, jeżeli się czegoś dowiedzą. - powiedziała Rose. 
         Długi czas jeszcze rozmawiali. Tom postanowił już iść do domu. Bill poprosił zielonooką dziewczynę czy może dziś u nich zanocować. Dziewczyna chętnie się zgodziła. Pomyślała nawet, że i ona będzie czuć się bezpiecznie. 

KILKA DNI PÓŹNIEJ:

         Dwie przyjaciółki właśnie wychodziły z komisariatu policji. Dziewczyny dowiedziały się, że mniemany Jakob jak podał tak naprawdę nazywa się Kevin Srack i był poszukiwany od kilku lat. Głównie za gwałty a nawet i dwa morderstwa. Dziewczyny były w szoku. 
        Kiedy pojechały do domu opowiedziały wszystko swoim chłopakom. Oni również byli w szoku. Gabriela pomału wracała do normalnego życia. Od feralnego wypadku, na zmianę ktoś nocował u dziewczyn. Albo Bill albo Tom. 
         Dziś przyszła kolej na Billa. Leżał razem z Gabrielą w jej łóżku. Chłopak dotykał ja delikatnie, po policzku, ramieniu. Brysia lekko się do niego uśmiechała. Speszony chłopak przestała ją dotykać. 
- Nie przerywaj. - wyszeptała i bardziej się do niego wtuliła. Przymknęła oczy i swoje myśli skierowała tylko na temat Billa. Uśmiechała się do swoich myśli. Wyobrażała sobie jak blond włosy chłopak opiekuję się nią  i nawet jakąś mała dziewczynką. Oczy miała Billa. Włosy kolorem należały do obojga rodziców. Mała blondynka uśmiechała się do Gabrieli i do Billa. 
           Dziewczyna wróciła do rzeczywistości i poczuła jak chłopak całuję ją delikatnie we włosy. Uśmiechnęła się bardziej i oderwała głowę od jego ramienia.
- Myślałem, że śpisz?- zapytał szeptem. 
- Obudziłam się. Miałam pewną wizję. 
- Jaką?- zapytał po chwili milczenia. 
- Że ty i ja żyliśmy długo i szczęśliwie. - powiedziała i pocałowała go namiętnie. 
- Bardzo mi się ta wizja podoba. - powiedział między pocałunkami. - Nie przerywaj. 
        Para całowała się dość namiętnie. Spędzili romantyczną i dość namiętną noc. Takiej nocy jeszcze Bill nie przeżył.


KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ:
  
           Gabriela już zamieszkała z Billem. Rose również. Dom w którym mieszkały sprzedały. Pieniądze ze sprzedaży zostawiły na wspólnym koncie. Może kiedyś się przydadzą. 
        Właśnie nastał piękny kwietniowy dzień. Gabriela schodziła właśnie na śniadanie. Włócząc nogami weszła do kuchni. Jej czerwone kapcie szurały po podłodze. To było coś czego jej narzeczony nie lubił.
- Kochanie, proszę cię idź normalnie. - powiedział Bill. Czerwonowłosa dziewczyna nie zauważyła, że on jest w pomieszczeniu kuchennym. 
- Przepraszam, myślałam, że jesteś w łazience. Słyszałam szum wody.- tłumaczyła się zaspana dziewczyna. 
- Rose korzysta z naszej łazienki. U nich coś się prawdopodobnie zepsuło. - wytłumaczył. 
- A no ok. 
- Siadaj, podam ci śniadanie. 
         Dziewczyna usiadła i zastanawiała się nad jej życiem. Zmieniło się nie do poznania. Gdyby ktoś powiedział jej, że znajdzie w Niemczech mężczyznę swojego życia, wyśmiałaby go. Ale teraz wie, że jest to prawda. Teraz muszą ustalić datę ślubu. To jest teraz dla niej najważniejsze. 
- Myślałam już nad datą ślubu. - powiedziała kiedy jej narzeczony już usiadał.
- Tak ja też. A kiedy ?
- Ja myślałam nad kwietniem, przyszłego roku. 
- Co tak późno? Ja myślałem co najmniej nad początkiem września. - powiedział i uśmiechnął się.
- Tak szybko? - powiedziała i zakrztusiła się bułką. 
- Szybko? To i tak nie całe cztery miesiące. To dużo czasu. 
- Okey, niech będzie. 
- Czyli zgadzasz się nad wrześniem? - powiedział podekscytowany.
- Jeżeli nie będziesz miał wtedy trasy koncertowej to się zgadzam. 
- Obiecuję, że nie będę miał. - powiedział i pocałował ją.
- No okey. - również go pocałowała.
- Zaczynaj wybierać sobie suknię. Chce abyś wyglądała szałowo. 
- Dobrze wezmę dziś Rose i pójdziemy. 
         Chłopak pocałował swoją narzeczoną i wyszedł z domu. Jeżeli, rzeczywiście ślub maja wziąć we wrześniu to musi się pośpieszyć. Właśnie Rose schodziła z góry. 
- Hej laska. Jakie plany na dziś? - zapytała nalewając sobie kawy do kubka. 
- Idziemy szukać sukni ślubnej dla mnie. - powiedziała z ekscytacja w głosie. 
         Gabriela opowiedziała jej wszystko w drodze do miasta. Rose prowadziła wielkiego cadillaca  
 Toma. Podjechały pod salon i weszły pewnym krokiem. Dziewczyny nawet jeszcze nie poznały rodziców bliźniaków. Miało się to zdarzyć lada chwila. Dokładnie w tę niedzielę. Gabriela strasznie bała się ich wizyty. Bała się tego, że nie polubią jej jako przyszłej żony słynnego Billa Kaulitza. 

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 33

Dziś dla was coś takiego. Mam nadzieję, że się spodoba :P Czekam na wasze komentarze :D

" Telewizja to tylko zastępcza rozrywka dla mózgu; kto nie czyta, ten właściwie nie potrzebuje już głowy, nie mówiąc już oczywiście o wyobraźni i fantazji."

*********

        Obudził się rano i od razu przypomniał sobie swój piękny sen. Postanowił od razu wstać. Poszedł pod prysznic i pod wpływem ciepłej wody uświadomił sobie, że wcześniej miewali razem sny. Ciekawe czy i tym razem mieli ten sen razem. Wyszedł z łazienki i ubrał się. Zszedł na dół i zobaczył dalej śpiącego Toma na kanapie. Nie chciał obudzić brata i wszedł cicho do kuchni. Wyjął tylko karteczkę z szuflady i napisał krótką wiadomość do Toma. " Będę w mieście. Nie wiem, kiedy wrócę~ Bill ". 
         Wyszedł z domu cicho zamykając drzwi. Podszedł do swojego auta i wsiadł. Przez chwilę zastanawiała się czy na pewno dobrze robi. Znali się tylko dwa miesiące i kiedy ją zobaczył od razu się w niej zakochał. Teraz prawdopodobnie będą mieli dziecko. Nie jest tego jeszcze pewien, ale się dowie. Teraz jedzie po wielki bukiet kwiatów dla niej. Zamyślony chłopak włączył się do ruchu i skierował się w stronę kwiaciarni. Po chwili przypomniał sobie, że wcześniej dostawała już kwiaty. Pamięta dobrze co z nimi robiła. Wyrzucała je. Ale nie zrezygnował z tego pomysłu. Zatrzymał się przed kwiaciarnią i wysiadł z pojazdu. Wszedł pewnym krokiem. Przywitał się i poprosił, aby pani zrobiła dla niego wielki bukiet z fioletowych tulipanów. Poczekał chwilę i gdy odebrał ruszył z powrotem do samochodu. Po chwili znalazł się pod domem ukochanej. Wysiadł z auta podszedł do drzwi. Zadzwonił i po krótkiej chwili drzwi otworzyła mu Rose. Przywitali się i zielonooka dziewczyna wpuściła go do środka. Chłopak dowiedział się, że Gabrysia jeszcze śpi. Pijąc poranną kawę Bill opowiedział jej swój sen. Rose po wysłuchaniu historii była w niebo wzięta. Ona również pomyślała, że to może się sprawdzić. Postanowiła pomóc chłopakowi w robieniu śniadania dla przyjaciółki. Kiedy wszystko było gotowe otworzył cicho drzwi od jej pokoju. Zobaczył śpiącą czerwonowłosą dziewczynę. Spała tak słodko, że nie miał ochoty jej budzić. Podszedł do niej i delikatnie usiadł na łóżku. Przyglądał się jej jeszcze chwilę i zbliżył usta do jej pełnych warg. Złożył na nich delikatny pocałunek. Gabriela poruszyła się lekko i powróciła dalej do snu. Blondyn uśmiechnął się pod nosem i pocałował ją jeszcze raz. Tym razem zadziałało. Z pod powiek ujrzał jej niebieskie oczy. Od razu było widać, że były zaspane i złe, lecz po chwili gdy jej oczy zobaczyły co i kto ją obudził pojawił się w nich uśmiech, radość. Na jej usta wpełzł ogromny uśmiech i nie chciał zejść. Przywitał się jeszcze raz pocałunkiem. Tym razem pocałunek był bardziej namiętny i pełen pożądania. Oderwał się od niej i przysunął bliżej tacę ze śniadaniem. 
- To dla mnie?- zapytała zaspanym głosem. Bill tylko przytaknął i podał jej filiżankę z jej ulubioną herbatą. Gabriela usiadła i wzięła podaną jej filiżankę.
        Po śniadaniu, Gabriela nie miała ochoty wychodzić z łóżka. Zmusiła się do tego. Poszła do łazienki zostawiając Billa samego w jej pokoju. Po kilku minutach przyszła z powrotem. Gdy weszła do czerwonego pokoju zobaczyła, że Bill układa jej łóżko. Widząc to roześmiała się i podeszła do niego. 
- Wariacie. Zostaw to. - powiedziała i zabrała mu kołdrę, którą akurat miał rozścielić. 
- Nie. - odpowiedział i zabrał wyrwaną mu rzecz.
- Zostaw.
- Nie.
       Po chwili takiej sprzeczki dziewczyna odpuściła. Chłopak zrobił to co chciał i zabrał ją do salonu. Tam dla niej czekał bowiem wielki bukiet fioletowych tulipanów. Wręczył je dziewczynie i pocałował. Para usiadła na sofie i chłopak zaczął ciężką rozmowę dla niego. Po kilku próbach w końcu udało mu się wszystko powiedzieć. Opowiedział jej swój sen. Dziewczyna była zdumiona. 
- Kochanie, znamy się niecałe dwa miesiące. Czy naprawdę myślisz, że mogę być w ciąży?- zapytała pod nosem, unikając jego wzroku. 
- Nie wiem, lecz do póki tego nie sprawdzisz nie będziemy wiedzieć. - powiedział i odnalazł jej wzrok. Uśmiechnął się i spojrzał jej głęboko w oczy. - Sprawdzimy to. - wypowiedział to cicho i przytulił się do niej. 
       Cały dzień spędzili razem, spacerując i rozmawiając. Muzyk miał gdzieś patrzących na nich ludzi. Kochał Gabrysię i nie zamierzał się z tym kryć. Postanowili dziś wieczorem to ogłosić oficjalnie w śród znajomych. Miejsce na spotkanie wybrali dom Kaulitzów. Tam gdzie się poznali. 
        Znajomi przybywali, a dziewczyna coraz bardziej się denerwowała. Na szczęście nie zapraszali Jakoba. Gabriela opowiedziała swojemu chłopakowi dlaczego ie chce go zapraszać. Blondyn w pełni ją zrozumiał. 
      Gdy znaleźli się już wszyscy i impreza trwała dość długo, Bill wstał i podszedł do siedzącej na drugim końcu sofy czerwonowłosej dziewczyny. Poprosił aby wstała. Dziewczyna uczyniła tak jak poprosił ją jej przyjaciel. 
- Chciałbym wam coś powiedzieć! - powiedział stanowczym głosem chłopak i wszyscy umilkli. - Chcę wam przedstawić moją dziewczynę. - gdy to mówił spojrzał jej głęboko w oczy, a dziewczyna zarumieniła się. W salonie rozbrzmiały oklaski od Rose i Toma. Po krótkiej chwili doszły także od innych osób. Wszyscy bili brawo i składali im życzenia. Kiedy już wszystko ucichło i wszyscy usiedli wstał Tom. 
- To teraz ja chciałbym przedstawić wam moją dziewczynę. - Uśmiechnął się i podszedł do uśmiechniętej Rose. Również i tu zaczęły się oklaski u wiwaty. 


 KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ:


           Zmęczone przyjaciółki wróciły z pracy. Rose usiadła na sofie.
- Ja się dziś już stąd nie ruszam. Nogi mi odpadają. - powiedziała Rose ściągając buty. 
- Kochana, to dopiero początek. Pracujesz z nami tylko od niecałego miesiąca, a ty mówisz, że już jesteś zmęczona?- Gabriela siada obok przyjaciółki i zaczyna się śmiać. 
           Dziewczyny przesiedziały tak kilka minut i usłyszały dzwonek do drzwi. Gabriela poszła otworzyć i zobaczyła niechcianą twarz. Był to Jakob. 
- Co tym razem?- zapytała niechętnie dziewczyna. 
- Nic, tak wpadłem. Widziałem właśnie, że wróciłyście z pracy i pomyślałem, że...
- Że jesteśmy zmęczone i nie mamy ochoty na rozmowę? To miłe, że się tak o nas martwisz! Cześć!- powiedziała i zamknęła mu drzwi przed nosem. 
          Wróciła do salonu i usiadła z powrotem na sofie. Czerwonowłosa dziewczyna przymknęła oczy. Usłyszała upierdliwy dzwonek telefonu. Otworzyła jedno oko i zobaczyła podnoszącą się kumpele. Odebrała i od razu się uśmiechnęła. Wiadome było, że dzwonił Tom. Po krótkiej rozmowie Rose wyleciała  z salonu zadowolona i wpadła do pokoju. Po chwili wróciła elegancko ubrana i powiedziała, że wychodzi. W tle jeszcze usłyszała klakson samochodu. Jeszcze chwilę przesiedziała i ruszyła w stronę łazienki. Wzięła długi relaksujący prysznic. Owinęła się puchatym czerwonym ręcznikiem i wyszła z pomieszczenia, gdzie unosiła się para. Z mokrych włosów kapała jej woda. Weszła do pokoju i  zaczęła się ubierać. W trakcie zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć przekonana, że to Bill. Lecz kiedy otworzyła zobaczyła Jakoba. Od razu zaczęła zamykać brązowe drzwi. nie chciała go już wiedzieć. 
- Chcę tylko porozmawiać.- powiedział chłopak siłując się z drzwiami. Po kilku próbach udało mu się wejść. Przestraszona dziewczyna zaczęła się cofać do tyłu. Nie była pewna na co chłopaka jeszcze stać. 
- Czego chcesz?- zapytała trzęsącym się głosem. 
- Chcę tylko porozmawiać. Ale widzę, że wyszłaś dopiero co z pod prysznica.- powiedział to i uśmiechnął się chytrze. Zbliżył się do dziewczyny, która doszła już do salonu. Upadła na podłogę. "Durny dywanik"- pomyślała.  Stojący nad nią chłopak zaczął się głośno śmiać. 
- Za to, że byłaś nieposłuszna musisz mi się odwdzięczyć. - chłopak powiedziawszy to puścił do niej oczko i zbliżył się jeszcze bardziej. Zdesperowana dziewczyna szła do tyłu po podłodze. Natknęła się na sofę. Podniosła się i usiadła na nią. Chłopak postanowił teraz upolować swoją zdobycz. Nie dała się uwieść wcześniej to on to zrobi na własnych warunkach. Zmniejszył między nimi odległość i złapał ją za nadgarstki. Gabriela wyrywała się ile miała sił. Niestety  to na nic. Ciemnowłosy chłopak przycisnął jej ręce do sofy. Nie mogła nimi ruszać. Jakob zaczął ściągać z niej puchowy ręcznik. Kiedy to zrobił zaczął ściągać z siebie spodnie. I inne zbędne rzeczy. Dziewczyna już płakała, nie miała siły krzyczeć. Chłopak praktycznie już kończył, kiedy usłyszeli w drzwiach szelest przekręcanych kluczy. Dziewczyna nazbierała siły i zaczęła krzyczeć.
- Pooomooocy!!! 
       Hałasy przy drzwiach zaczęły być szybsze. Dziewczyna krzyknęła jeszcze raz. Usłyszała jak, ktoś woła ją po imieniu. Poczuła szarpnięcie i znalazła się w ramionach swojej przyjaciółki. 
        Po jakimś czasie, kiedy Gabriela próbowała się uspokoić, przyjechała policja. Zabrali Jakoba i spisali zeznania. Gdy policja wychodziła do domu wszedł Bill. Był przerażony kiedy zadzwonił do niego Tom i powiedział co się stało. Przyjechał jak najszybciej mógł. 

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 32

Dziś taki krótki, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba :P Dziś specjalna dedykacja dla moich stałych czytelniczek :  Michasi i Zuzi :P Czekam na wasze komentarze :D


Słyszę twój cichy krzykOdczuwam każdy twój oddech ~ Tokio Hotel- In die Nacht


**************************


         Czerwonowłosa dziewczyna powoli zaczęła się odwracać do tyłu. Pierwsze co ujrzała to czarny T-shirt. Spojrzała wyżej. Ukazała jej się dobrze znajoma twarz.
- Georg! Straszysz!- powiedziała gdy tylko zdołała złapać powietrze. 
- Przepraszam, nie chciałem. - powiedział i usiadł obok niej. Przytulił ją i pogłaskał po głowie. Do ucha szeptał jej cały czas przeprosiny. Kiedy dziewczyna się uspokoiła zaczęli normalnie rozmawiać. 
- Co ty tu robisz? Na dodatek sama?- zapytał basista. 
- Ja wracam z biblioteki. Nie miałam, co robić to poszłam na spacer. - powiedziała idąc w stronę przystanku autobusowego. - A ty co tu robisz?
- Ja, tu mieszkam. - powiedział ze śmiechem w głosie. Zatrzymali się koło przystanku i Gabriela zobaczyła na rozkład jazdy. 
- Fuck! - powiedziała pod nosem, chowając telefon do torebki. 
- Coś się stało?- zapytał Georg.
- Nic.- odpowiedziała wzdychając.
- Aha, już wszystko wiem. Chodź. - powiedział i złapał ją wolną ręką za przed ramie. Brysia szła za chłopakiem nie wiedząc gdzie idą. Zatrzymali się dopiero przed samochodem marki BMW. Basista kazał wsiąść dziewczynie do środka, a sam wsadził na tylne siedzenia torbę z książkami, którą od niej wziął. Sam wsiadł za kierownicę  i zapiął pas bezpieczeństwa. Włączył się w ruch. Skierował się w stronę jej miejscowości. Przez chwilę nic nie mówili. Potem rozmawiali o wszystkim. Umówili się na następny dzień na herbatę. Śmiejąc się weszli do domu. W domu była cisza. Przyjaciele zamilkli. Usłyszeli dochodzące rozmowy z ogrodu. Skierowali się tam i ujrzeli niezłą imprezę. Przybyło ludzi. W śród zaproszonych znalazł się Bill i Gustav. Impreza trwała w dobre. Rozpalili nawet grilla. Weszli do ogródka i podeszli do bawiących się ludzi. Gabrysia usiadła na trawie. Spojrzała na twarze gości. Każdy się do niej uśmiechał. Najbardziej dało się zobaczyć na twarzy zadowolenie Billa i Jakoba. Ale Brysia nie zwracała uwagi na tego drugiego. Pochłonęły ją całkowicie oczy Billa. Wpatrywała się w jego czekoladowe, piękne oczy. Miała ochotę się do niego przytulić, ale nie mogła. Nikt prócz Rose i Toma nie wiedział, że są razem. Ale dziewczyna nie wiedziała, że jest jeszcze jedna osoba która wie o wszystkim. Był nią Jakob. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się do swojego chłopaka i odwróciła wzrok. - Częstujcie się grillem. - powiedziała Rose do przybyłych. Jej przyjaciółka tylko się uśmiechnęła i wzięła ze stolika czysta szklankę. Nalała sobie soku i usiadła koło Billa. 
- Chodź, zrobiłem dla ciebie miejsce. - powiedział blondyn i przesunął się na hamaku. Dziewczyna usiadła i upiła zimnego soku. Nie był on dobry. Od razu go odstawiła na stolik. Wzięła trzymaną szklankę Billa i upiła spory łyk. Na szczęście była to woda z cytryną. Blond włosego chłopaka to nie ruszyło, ale większość osób spojrzała na nią dość dziwnie. 
- Co się stało? - zapytała Lucy.
- Czemu nikt nie powiedział mi, że w tym soku jest alkohol?- powiedziała z wyrzutem. 
- Ale tam nie ma alkoholu. - powiedziała Rose.
- Jak to nie ma?- powiedziała. Wzięła jeszcze raz szklankę z sokiem i podała ją przyjaciółce.- Masz spróbuj.
       Przyjaciółka wzięła napój i upiła. Oddała go z powrotem koleżance i pokiwała głową na znak, że w środku nic nie ma żadnego alkoholu. Szklankę wziął teraz siedzący obok niej Tom. Również spróbował i powiedział że w środku nic się nie znajduje. Dziewczyna i tak im nie wierzyła i wylała sok. Zastąpiła go woda z cytryna jak jej chłopak. 
      Znajomi spędzili miło wieczór. Kiedy Gabriela kładła się spać jeszcze kilka osób siedziało z Rose i Tomem na ogrodzie. Bill pod pretekstem pójścia do toalety poszedł z Brysią do pokoju. 
- Jak ja za tobą tęskniłem!- powiedział kładąc się obok niej. 
- Przecież siedziałam koło ciebie, wariacie. - powiedziała, przytulając się do niego. Para pocałowała się namiętnie i wtuliła się mocniej w siebie.  Gabriela zasnęła w ramionach Billa, kiedy ten nucił jej do ucha melodię z piosenki In die Nacht. 
       Po dwunastej drzwi pokoju się otworzyły i wszedł do pokoju Tom. Podszedł do bawiącego się czerwonymi włosami brata i zapytał czy już jadą do domu. Na pierwszy rzut oka Bill widział, że brat jest lekko wstawiony. Powoli wstał z łóżka Gabrieli starając się jej nie obudzić i podszedł do pijanego bliźniaka. Wyszli cicho z pokoju i pożegnali się z Rose, która została sama już w salonie. Ona również była lekko pijana. Wyszli z domu i skierowali się w stronę auta Billa. 
       Blondyn zapakował Toma do auta i odjechał. Po kilku minutach ciszy bliźniaki dojechali do domu. Tom wysiadł i chwiejnym krokiem wszedł do domu. Jego brat szedł za nim i go asekurował, gdyby miał upaść. Znaleźli się już w domu i Tom nawet nie dotarł do swojego pokoju tylko położył się w salonie. Blondyn pokiwał tylko głową i poszedł do swojego pokoju. 
       Był już w objęciach Morfeusza i przyszedł do niego sen. Był u siebie w domu, obejmował szczęśliwą Gabrielę. Uśmiechała się do niego. W oczach miała łzy. Spojrzała w dół na siebie. Bill również skierował wzrok i zobaczył jej brzuch. Jej wielki brzuch. Trzymała na nim rękę. Oderwała ją od brzucha i wzięła rękę swojego ukochanego. Na prawej dłoni zabłysnął mały, skromny pierścionek. Położyła obie dłonie na swoim brzuchu. Chłopak poczuł lekkie kopnięcie. Na jego twarzy utworzył się ogromny uśmiech a do oczu napłynęły mu łzy. Nie umiał ich powstrzymać. Były to łzy szczęścia. 
      obudził się od razu gdy poczuł coś mokrego wokół twarzy. Zapalił światło na szafce nocnej i spojrzał na poduszkę. Była cała mokra od łez. Po policzkach dalej ciekły mu łzy. Nie umiał ich powstrzymać. Zgasił światło i położył się z powrotem. W tym momencie poczuł się najszczęśliwszą osobą w życiu. 

środa, 5 marca 2014

Rozdział 31

Mam nadzieję, że odcinek się wam spodoba :P Czekam na wasze  komentarze :P Miłego dnia :d 
Kolejny odcinek już niebawem xD

Idź
Zrób to dla mnie i dla ciebieJa nie mogłemNie miałem odwagi Wszystko ty i ja  ~ Tokio Hotel- Geh 


                                          ************************

          Gabriela obudziła się w ramionach Billa i nie miała zamiaru się nigdzie ruszać. Niestety dochodziło południe. Po cichu i delikatnie wstała z łóżka. Niestety blondyn się poruszył.  Brysia zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na dalej śpiącego chłopaka. Wyszła już całkiem z łóżka i skierowała się do łazienki. Zanim tam doszła zebrała swoje ciuchy z podłogi. Zamknęła cicho drzwi i weszła pod prysznic. Puściła letnią wodę i stała tak w strumieniach rozmyślając o wszystkim co zaszło w ostatnich dniach. Wie już o cichym wielbicielu i wie, kto nim jest. Nie pamięta tylko kto był ta osobą w której się zakochała. Rose powiedziała jej, że była taka sytuacja, że zastanawiała się kogo wybrać. Ale nie pamięta tej osoby. 
          Po tych zastanowieniach wyszła z pod prysznica, i owinęła się w puchowy ręcznik wiszący na haczyku. Stanęła przed lustrem i przyjrzała się sobie. Nie wiedziała co mężczyźni w niej lubią. Ma czerwone włosy do ramion, bladą karnację i dziwną twarz. Nie podobała się sobie. Nie wiedziała czy przed wypadkiem było tak samo. Postanowiła się ubrać bo zrobiło jej się zimno. 
          Po chwili wyszła z łazienki. Najciszej jak umiała otworzyła drzwi aby nie zbudzić śpiącego Billa. Kiedy spojrzała na łóżko nie było w nim nikogo. Zeszła na dół do kuchni. Cicho weszła do pomieszczenia. Obserwowała jak wysoki chłopak ubrany tylko w stare jeansy podśpiewuje sobie i przygotowuje śniadanie dla dwojga. Podeszła do niego i przytuliła się do jego bladych pleców. 
- Już jesteś kochanie? - powiedział i obrócił się klatką piersiową w jej stronę. Pocałował ją na powitanie i kazał jej usiąść do stołu. Podał śniadanie i usiadł przed nią. Zachęcił ją do jedzenia. Dziewczyna chwilę przyglądała się jedzącemu chłopakowi. Kiedy na nią spojrzał od razu spuściła wzrok  i zaczęła jeść. 

          Rose sprzątała w całym domu przed przybyciem swojej przyjaciółki. Pomagał jej Tom, który naprawdę słodko wyglądał w fartuszku, przy zlewozmywaku. Zielonooka dziewczyna właśnie zmiatała, gdy dostała SMS'a. Niechętnie podeszła do miejsca gdzie zostawiła wczoraj telefon. Otworzyła wiadomość i przeczytała na głos:
- Hej, Rose jadę już do domu. Zaraz będę. 
       Odrzuciła telefon na fotel i zaczęła szybciej pracować. Tom właśnie skończył zmywać i podszedł do niej. Pomógł jej i po chwili wszystko było już na swoim miejscu. Zmęczeni usiedli na sofie i zaczęli rozmawiać. Tom powiedział coś śmiesznego i Rose zaczęła się śmiać. Uwielbiał jej śmiech. Był taki specyficzny i słodki.
        Kiedy Gabriela weszła do salonu zastała Toma i Rose siedzących razem. Dziewczyna zarzuciła mu nogi na jego kolana i siedziała wtulona w niego. Przywitała się i poszła do swojego pokoju, nie chcąc im przeszkadzać. Pamięta jak się dowiedziała, że są razem. Zrobiła ogromne oczy. A dowiedziała się przez przypadek, podsłuchując ich rozmowę w szpitalu.  A kiedy powiedziała to Billowi chłopak nie mógł w to uwierzyć. W prawdzie mówił, że widział ich często razem, ale nie był pewny co jest między nimi. A teraz miał potwierdzenie. Top była zabawna sytuacja. 
       Czerwonowłosa dziewczyna usiadła na łóżku i zaczęła czytać książkę, którą zaczęła jakiś czas temu. Historia młodej dziewczyny zamienionej w wampirzycę wciągnęła ją do końca. była zła na siebie, że nie była w bibliotece i nie wypożyczyła kolejnych części. Spojrzała na zegarek. Była dopiero piętnasta. Z wielkim uśmiechem na twarzy wstała z łóżka i wyjęła z jednej z szuflad bawełnianą torbę i spakowała do niej wypożyczone książki. Zabrała z krzesełka torebkę i wyszła z pokoju. 
         W salonie nikogo nie było. Ale słyszała jakieś śmiechy w ogrodzie. Przeszła przez taras i zobaczyła siedzących tam przyjaciół. Był Axel, Artur, Tom, Jakob, Lucy, Donn i Rose.  Na szczęście nikt jej nie zobaczył i weszła szybko  powrotem do domu. Wyjęła telefon z torebki i napisała szybko SMS'a : " Idę do biblioteki" i wysłała go przyjaciółce. Była pewna, że dziewczyna szybko go odczyta, ponieważ ona zawsze miała go przy sobie. Nie myliła się dziewczyna szybko odpisała "OK" . Dziewczyna wyszła z domu i udała się w stronę przystanku autobusowego. Na autobus nie czekała długo. Kupiła bilet i poszła na sam koniec autobusu i włożyła słuchawki w uszy. Dojechała na miejsce i wysiadła. Od razu skierowała się w stronę biblioteki. Przeszła kilka ulic i znalazła się pod budynkiem. Weszła pewnym krokiem i od razu poczuła zapach starych książek na półach. Uwielbiała tu przychodzić w czasie wolnym. Ostatnio musiała przenieść się do domu z powodu wypadku. Ale to nie znaczyło dla niej, że musi być odcięta od swojego ulubionego miejsca. Podczas wolnych dni czytała bardzo dużo książek. Dziś postanowiła zrobić sobie dzień książki i posiedzieć w czytelni jak za dawnych czasów. Przywitała się z panią Agnes i oddała książki trzymające i bawełnianej torbie.  Podeszła do półek z książkami fantasy i zaczęła przeglądać. Wybrała kolejne części książki. Niestety nie było jednej części i musiała wypożyczyć tylko do ósmej części. Wybrała jeszcze kilka i weszła do czytelni. Usiadła na wygodnej kanapie i  zaczęła czytać dalszą część.
- Zrobiłam pani coś do picia. - zapytała starsza pani siadając obok niej. 
- Nie trzeba było. - powiedziała i odłożyła książkę na stolik, koło parującego kubka. 
- Ależ trzeba. Pani tak mizernie wygląda. słyszałam o pani wypadku. Straszna historia. Był tu taki młodzieniec w długich blond włosach po książki dla pani i opowiedział mi co się stało. - powiedziała pani Agnes, łapiąc oddech tylko na krótkie przerwy podczas wypowiadania potoku słów. 
           Gabriela rozmawiała jeszcze ze starszą kobietą przez jakiś czas i potem wyszła z biblioteki z dobrym humorem. Skierowała się w stronę jakiejś pobliskiej knajpki. Weszła do pomieszczenia i przyjrzała się karcie menu. Zamówiła kanapkę i sheika czekoladowego i wyszła z knajpki. Przeszła na mały deptak i usiadła na wolnej ławce. Odwinęła kanapkę i zdała sobie sprawę, że jest naprawdę głodna. Zajadała się i nie zauważyła, że mężczyzna z szarym podkoszulku podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu. Dziewczyna wzdrygnęła się i zakrztusiła się pijącym sheikiem. 

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 30

Dziś taki krótki, ale mam  nadzieję, że wam się spodoba :P 

 Żyj na przekór wszystkiemu.~ Gustav 

                   ************

- Z czego się śmiejecie?- zapytała kładąc torebkę na kanapie i poprawiając kosmyk włosów, który opadł jej na oczy. 
- Z niczego, po prostu się śmiejemy. - powiedziała Gabriela uspakajając się od śmiechu. 
- No okey. Słuchajcie co powiecie dziś na seans filmowy?- zapytała siadając obok torebki. 
- Niestety nie kochana. Urządzam dziś kolację dla mojej Gabrieli i nie będzie jej w domu. - powiedział Bill spoglądając na zdziwioną Gabrielę. 
- Czemu ja o tym nic nie wiem? - powiedziała. 
- Bo właśnie to wymyśliłem, kochanie.- odpowiedział i pocałował ją w usta. 
- A, no chyba, że tak. - odpowiedziała i oddała pocałunek. 
- W takim razie zbieraj się już maleńka. A tobie radzę też się przyszykować.- powiedział i poszedł za Brysią do pokoju. 
          Zdziwiona Rose nie wiedziała o co chodzi Billowi. Nie zwróciła na to uwagi i poszła pod prysznic. Z mokrymi włosami wyszła z łazienki i w salonie zobaczyła kartkę z napisem" Wyszłam już Billem :D " . Zielonooka dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i wyrzuciła kartkę do śmieci. Po tej czynności poszła do swojego pokoju. Tam włączyła wierzę stereo i dała głośniej piosenkę która właśnie rozbrzmiała w całym pomieszczeniu. Nie usłyszała, że do domu ktoś wszedł. Muzyka grała tak głośno, że nie słyszała nawet swoich myśli. Właśnie sobie podśpiewywała kiedy do jej pokoju ktoś wszedł. Była w samym szlafroku. Chłopak podszedł do niej najciszej jak tylko umiał. Złapał ją od tyłu za brzuch i uśmiechnął się pod nosem. Zbliżył wargo do jej ucha i wyszeptał :
- Cześć piękna. 
          Rose od razu skamieniała. Już miała coś zrobić, ale od razu poznała go po głosie. Zamiast się rzucać na niego z krzykiem i tak dalej, udawała, że nic się nie stało. Chociaż miała wielką ochotę się do niego przytulić. Nie zwracając uwagi na to, że chłopak całuję ją po szyi, dalej układała pranie rozłożone na łóżku. Po jakimś czasie skończyła układać ciuchy i w końcu odwróciła się do już siedzącego Toma na ogromnej kuli robiącej za fotel.
- W końcu skończyłaś. -powiedział i wstał. Podszedł do niej i pocałował ją w usta. Oddała swój pocałunek i wyrwała się. Podeszła do szafy. Schowała ciuchy które trzymała w ręku. Tom cicho się zaśmiał i wyjął z szafy czerwoną sukienkę do kolan. Podał jej z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Masz to. W tym będziesz pięknie wyglądać. - powiedział całując ją w policzek.
- Po co mam to założyć?- zapytała biorąc sukienkę od ukochanego. 
- Przygotowałem kolację. Czeka na nas w salonie. - powiedział i posłał jej łobuzerski uśmiech, który tak uwielbiała. 
- No dobrze, w takim razie się ubiorę. Idę do łazienki. - ruszyła w stronę drzwi pokoju. 
- Nie, ty się ubierz tu, a ja pójdę dopracować naszą kolację.- puścił oczko i sam wyszedł z pokoju. 
             Szybko wszedł do kuchni i wyjął dwa talerze i sztućce. Postawił je w salonie i podbiegł do przedpokoju, gdzie zostawił wielki pojemnik z kolacją, którą sam zrobił. Przynajmniej się starał. Ma nadzieję, że będzie jej smakować. Odpakował pachnącą kolację. Na jego szczęście była jeszcze ciepła. Nie wiedział czy Rose posiada w domu świeczki więc przyniósł dwie ze sobą. Nakrył ładnie do stołu i starannie poukładał sztućce. Wyjął również z torby białe i czerwone wino. Postawił na stole. Zdenerwowany chłopak biegał z salonu do kuchni w poszukiwaniu różnych rzeczy. Kiedy je już odnalazł nałożył ciepłe jeszcze jedzenie na talerze i czekała aż wyjdzie jego dziewczyna z pokoju. Gdy tylko usłyszał szczęk naciskanej klamki zapalił świeczki i włączył cichą romantyczną muzykę. Ujrzał dziewczynę i nie umiał oderwać od niej wzroku. Zdążył tylko wypowiedzieć słowa:
- Jakaś ty piękna kochanie. - podszedł nie dorywając od niej oczu i pocałował ją namiętnie. - Kocham cię. - wyszeptał jej do ucha. 
- Ja ciebie też. - powiedziała i również go pocałowała. Oderwali się od siebie i Tom  złapał ją za rękę. 
- Zapraszam, do stołu. - wskazał przygotowany stół i razem z Rose podszedł do niego. Gestem wskazał by usiadła, a sam wziął jedną z butelek wina. 
- Jakie otworzyć? Czerwone czy białe?- zapytał. Rose tylko wskazała na to wino co miał w ręku, czerwone. 
            Kolacja zakochanym minęła dość spokojnie. Polegała ona na pocałunkach i pieszczotach. W pewnym momencie Tom powiedział, że pora na deser. Wstał z kanapy i wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Dziewczyna od razu wiedziała do czego Tom zmierza. Ale nie sprzeciwiała się. Bardzo chętnie na to przystała. Po chwili znaleźli się w łóżku. Muzyka z salonu zagłuszała jej ciche jęki jak i jego głośne westchnienia i pojękiwania. 

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 29

Dziś dla was coś dłuższego. Mam nadzieję, że wam się spodoba :P Czekam na komentarze :P 

Wypatrujesz tęczy
Ale ona umarła dawno temu
Próbowała błyszczeć dla ciebie do końca ~Tokio Hotel- By your side. 


                                                       ***********

                Dni mijały. Z każdym dniem przybywało do niej jakieś wspomnienie. Cieszyła się, że pamięta już Billa, jako swojego chłopaka. Przypomniało jej się również, że biegała i miała zamiar to dalej ciągnąć. Tym razem Rose postanowiła jej towarzyszyć w biegach za każdym razem. 
Czerwonowłosa dziewczyna nie wróciła do pracy. Miał jeszcze zwolnienie od lekarza. Tego dnia miała iść na kontrolę. 
               Po dom podjechał czarny duży Cadillac. Wysiadła z niego wysoki chłopak i podszedł do domu. Zadzwonił dzwonkiem dwa razy i czekał aż mu ktoś otworzył. Otworzyły się drzwi i stanął w nich nie kto inny jak Gabriela.  
               Uśmiechnęła się do niego, wzięła swoją małą torebkę i teczkę, która leżała obok, z wynikami badań. Zamknęła drzwi i schowała klucze. Bill złapał ją za rękę i razem poszli do auta. Chłopak ruszył powoli w stronę szpitala. 
             
              Wstał i coś go podkusiło, aby podejść do okna. Tak jak tamtej nocy, kiedy miała wypadek. Podszedł i zobaczył jak wysoki chłopak o blond włosach stoi przed jej drzwiami. Często go tam widywał. " To pewnie jej przyjaciel" - pomyślał. Ale to co potem zobaczył, było dla niego ciężkie do zrozumienia. Młody chłopak złapał ją za rękę. " To nie jest jej przyjaciel. To jej chłopak" - pomyślał i złapał się za parapet aby nie upaść na podłogę. Ten widok był dla niego wstrząsem. Ale postanowił się nie poddawać. Będzie o nią walczyć. Tylko musi wymyślić porządny plan. W głowie powoli zaczął się on tworzyć. Podszedł do stolika w swoim pokoju i zaczął pisać. 

-Witam panią serdecznie. Jak się pani czuję?- zapytał doktor Fabian, gdy tylko zobaczył młodą dziewczynę, na szpitalnym korytarzu. 
- Dzień dobry. Czuję się dobrze. I większość rzeczy mi się przypomniało od ostatniej wizyty. - powiedziała i posłała lekarzowi delikatny uśmiech. 
- Zapraszam do gabinetu, zaraz wszystko sprawdzimy. - starszy mężczyzna pokazał drogę do gabinetu, którą dziewczyna znała dość dobrze. 
                Gdy tylko znaleźli się w małym pokoiku z biurkiem na środku lekarz wziął od pacjentki teczkę którą miała przy sobie. Przeczytał notatki, które znajdowały się w środku. Odłożył kartki wypełnione czarnym atramentem i uśmiechnął się do gości. 
- Jestem pod wrażeniem. - powiedział. - Pozwoli pani, że jeszcze panią zbadam?
- Oczywiście- odparła automatycznie i skierował się za parawan. 
              Lekarz zbadał ją i powiedział, że w najbliższym czasie powinna uważać by się za dużo nie stresować i dobrze się odżywiać. Doktor wystawił datę kolejnej wizyty. Za trzy tygodnie. Porozmawiali jeszcze o jej powrocie do pracy i lekarz powiedział, że za jakiś czas będzie mogła wrócić. Pożegnali się i wyszli ze szpitala zadowoleni.  
             Bill tak się cieszył, że przytulił ją mocno i zaczął ją okręcać w okół siebie. Pocałował ją czule w usta i zaprosił ją na obiad do restauracji. Wsiedli w samochód i pojechali w dobrze znanym jej kierunku. Do jej miejsca pracy. Kiedy wysiadali z samochodu przywitało ich słoneczne popołudnie w sierpniowy dzień. Bill otworzył drzwi od restauracji i przepuścił ją. Kiedy znalazła się w sali ogarnął ją lekki chłód. Klimatyzacja była nastawiona na lekki podmuch. Ale i tak zrobiło jej się zimno. Para znalazła wolny stolik. Niestety był on blisko klimatyzacji. Usiedli. Od razu koło stolika zmaterializowała się Lucy i wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Witaj słoneczko. - przywitała się z dawno nie widzianą koleżanką z pracy, całując ja w oba policzki. Brysia również się ucieszyła na jej widok. 
- Cześć. Jak tam w pracy?- zapytała biorąc za dużą bluzę którą zostawił jej partner, udając się w stronę toalety. 
- W pracy nam ciebie brakuję. Wszyscy się zastanawiają kiedy masz zamiar wrócić. 
- Tak, mi was też brakuję. A jeżeli chodzi o powrót do pracy to myślę, że niedługo powinnam już wrócić. - powiedziała ciesząc się z własnych słów. - Słuchaj, nie ma może innego stolika wolnego? - zapytała po chwili.
- Niestety nie, a co zimno ci? - zapytała widząc jak jej znajoma otula się w bluzę swojego chłopaka. Czerwonowłosa dziewczyna pokiwała głową. 
- Poczekaj chwilę. - powiedziała i oddaliła się w stronę baru, by po chwili wrócić z pilotem w ręku. Wyłączyła klimatyzację. 
- Proszę kochana. 
- Dziękuję. - w tej chwili podszedł do nich Bill. 
- A tu co się dzieję?- powiedział i pocałował Gabrielę w czoło. 
- Właśnie się zastanawiamy co bym zjadła.- powiedziała i posłała koleżance ciepły uśmiech. 
- Tak. Proponuję jej danie dnia, czyli zupę z krewetek z grzankami. 
- Nie tego to n ie chcę. Może po prostu standard, wezmę. - powiedziała z uśmiechem. - A ty co weźmiesz? - zapytała spoglądając na blond włosego chłopaka.   
- Ja to samo co ty. -m odpowiedział, a Lucy zanotowała dwa razy spaghetti. Odeszła i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni. 
               Gabriela rozglądała się, za resztą znajomych z pracy. Na sali nikogo nie było. Odwróciła się do swojego chłopka i zobaczyła, że jej się przygląda. Uśmiechnęła się do niego, a chłopak w odpowiedzi pocałował ją w rękę.  Porozmawiali jeszcze chwilę i nieoczekiwanie podszedł do nich Axel. Przywitał się i jakiś czas rozmawiali. Lucy w między czasie przyniosła zamówione, przez nich danie i także na chwilę przystanęła. Pracownicy nie zauważyli, że do sali wszedł ich szef. Zajęci byli rozmową. podszedł do nich od tyłu i powiedział. 
- Przepraszam, że państwu przeszkadzam, ale praca czeka. - powiedział stanowczym, lecz miłym głosem. Modzi pracownicy tylko lekko podskoczyli i obrócili się do szefa. Przeprosili i odeszli ze spuszczoną głową. Wtedy szef ujrzał Gabrielę. Przywitał się z nią i zapytał jak się czuję. Porozmawiali jeszcze chwile na temat pracy i Gabriela powiedziała, że od przyszłego poniedziałku wraca do pracy. Kiedy pan Eric to usłyszał był bardzo zadowolony. Cieszył się z jej powrotu. Postanowił zostawić ich już samych i nie przeszkadzać w jedzeniu obiadu. 
             Gdy w końcu znaleźli się w domu Gabriela usiadła na swoim ulubionym fotelu i owinęła się bardziej bluzą Billa. Nie zdejmowała jej. Za bardzo jej się spodobała. Bill zaparzył jej herbatę. przyniósł jej parujący napój i usiadł obok niej na oparciu fotela. Dziewczyna wzięła od niego napój i upiła tylko łyk i postawiła go na stoliku nie opodal. Wtuliła się w rękę Billa i przymknęła oczy. Chłopak gładził jej włosy. W końcu wstał i wcisnął się obok niej. Objął ją ramieniem i zaczął ją całować. Najpierw delikatnie, potem ten pocałunek przerodził się w bardziej namiętny i pełen pożądania. Nie wiedząc kiedy znalazła się na nim i już zdejmowała z niego koszulkę. On wcale nie był jej dłużny i również zdjął z niej szary podkoszulek. Po chwili pozbyli się zbędnych spodni i zostali w samej bieliźnie. Bill całował ją wszędzie gdzie tylko mógł. Praktycznie się od niej nie odklejał. Uwielbiał jej ciało i uwielbiał ją całować. Szeptał jej do ucha czułe słówka. Pocałował jeszcze raz namiętnie i usłyszeli szczęk kluczy w zamku. Szybko się zerwali i zaczęli się ubierać.  
Zdążyli w ostatniej chwili. Usiedli na fotelu tak jak przedtem i Gabriela wzięła stojący kubek z herbatą, która zdążyła już trochę wystygnąć i zaczęła z niego pić. 
- Cześć wszystkim. - przywitała się i spojrzała na siedzących przyjaciół. Bill i Gabriela zaczęli się śmiać. Speszona Rose nie wiedziała o co im chodzi.