poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 25

Dziś taki jakiś dziwny odcinek, ale mam nadzieję, że wam się on spodoba. Czekam na komentarze. I przepraszam, że po tak długiej przerwie, ale niestety nie mogłam wcześniej. 
                    
                                  ***************
         Późnym po południem, kiedy siedziała w ogrodzie, usłyszała dzwonek do drzwi. Podniosła się z hamaku i ruszyła w stronę domu. Była sama w domu,  ponieważ Rose wyszła na randkę. Otworzyła i w progu zobaczyła stojącego Gustava z kwiatami. 
- Cześć, możemy porozmawiać?- zapytał i uśmiechnął się delikatnie. 
- Cześć, jeżeli musisz to wejdź. - powiedziała i poszła do salonu nie czekając aż odpowie. Nie odwracała się by spojrzeć czy idzie z nią, wiedziała,że pójdzie. Usiadła na swoim ulubionym miejscu i spojrzała na stojącego chłopaka. 
- Słucham, o czym chciałeś porozmawiać? - zapytała zakładając nogę na nogę.
- Chciałem cię przeprosić. - powiedział i wyciągnął rękę z bukietem kwiatów. Niechętnie wzięła od niego czerwone i żółte tulipany. 
- Dziękuję. Usiądź.
- Jeżeli chodzi o to wcześniejsze zajście, którym byłaś świadkiem to przepraszam. Nie chcę abyś pomyślała, że  Franzsiska to moja nowa dziewczyna. To po prostu była moja siostra. Przyjechała do mnie w odwiedziny. 
- Nie musisz się tłumaczyć. Nie obchodzi mnie twoje życie prywatne. - powiedziała szybko i odwróciła twarz od niego, czując nagłą ulgę. 
- Po twoim wcześniejszym zachowaniu powiedziałbym coś innego.
- Niby co?
- Na przykład to, że przyszłaś do mnie w konkretnym celu.- powiedział siadając obok niej na oparciu jej fotela.
- Możliwe. Ale teraz to już nieważne.- powiedziała i zaczęła się podnosić ze swojego miejsca.
- Wiem co chciałaś mi powiedzieć.
- Tak?
-Tak. - odpowiedział i zaczął ją całować. Gabriela zaskoczona najpierw nic nie zrobiła. Potem jednak odwzajemniła pocałunek. Nie wiedząc kiedy zaczęli się rozbierać. Kiedy już prawie byli nadzy dziewczyna oderwała się od Gustava.
- Przepraszam, ale nie mogę. -powiedziała i wstała z kanapy, na którą się przenieśli. - Naprawdę nie mogę. 
- Jak to?- zdziwiony Gustav zaczął się ubierać. 
- Nie mogę, naprawdę. Powinieneś już iść. - powiedziała i ubrała na siebie spodnie. 
            Po chwili milczenia chłopak wyszedł z domu. Ale za nim wyszedł złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Kiedy tylko Gustav wyszedł dziewczynie do oczu napłynęły łzy. Była już całkiem załamana. Nie wiedziała co ma robić. Była zakochana w nim, ale jest z Billem, jest jeszcze sprawa tego cichego wielbiciela. Nic o nim nie wiedziała. Na pewno był przystojny, mógł mieć ciemne oczy i ciemne włosy. Jedynie co mogła o nim powiedzieć to, to, że miał ładny charakter pisma. 
           Położyła się na kanapie i spokojnie płakała. Nie wiedziała, kiedy zasnęła. Obudziła ją Rose, która przysiadła na kanapie. 
- Co się stało?- zapytała zmartwionym głosem. Gabriela od razu jej powiedziała o co chodzi i co zaszło między nią a Gustavem. Rose dała jej radę aby się zastanowiła co do którego chłopaka czuje. 
           Gabriela przez kolejne dni chodziła i się zastanawiała co czuję do Billa, a co do Gustava. nie odbierała przez to telefonów od Billa, ani od Gucia. Raz zadzwonił nawet do niej Tom.  Porozmawiała przez chwilę, ale nic nie powiedziała choć pytał co się stało. 
          Po upływie kolejnych czterech dni dziewczyna się zdecydowała. Wybrała Billa. Choć nie wiedziała czy dobrze postąpiła. 
         Spotkała się u niego w domu i wszystko mu opowiedziała. Był zdziwiony jej postawą. Mimo ciężkiego wyboru, wybrała. Spotkała się nawet z Gustavem i powiedziała mu wszystko na ten temat. 
Do wyjaśnienia została tylko sprawa jej wielbiciela, który nadal wysyłał jej herbaciane róże.
         Pewnej soboty dostała list w którym było zaproszenie na kolację. Była pewna, że zaproszenie było od Billa. Lecz gdy do niego zadzwoniła by spytać się jak chciał by ją widzieć ubrany, blondyn wyparł się tego zaproszenia. Po rozmowie ze swoim chłopakiem dziewczyna domyśliła się, że to mogło być zaproszenie od jej cichego wielbiciela. Nie myliła się. Kiedy znalazła się w umówionym miejscu zobaczyła, że cała sala jest pusta. A w niej stał tylko on, z herbacianymi różami. 

2 komentarze:

  1. Paula ! JUż ci milion razy mówiłam,ze kocham te opowiadania <3 Boski ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde!! znowu kończysz za wcześnie!! zarombisty blog :-) zapraszam do mnie:
    http://koncertowa-milosc.blogspot.com/ :-)

    OdpowiedzUsuń