wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 14

Dziś nieco dłuższy. Mam nadzieję, że się wszystkim spodoba. Proszę o zostawienie komentarza. :p Miłego czytania :D 


O nie - Nigdy nie pozwolę Ci odejść
O nie - Nienawidzę tego, że tak Cię potrzebuję ~ Tokio Hotel- Attention 


******

       Gdy Bill znalazł się w domu od razu wpadł na swojego bliźniaka. Lecz nic nie mówiąc wyminął go tylko i ruszył w stronę swojego pokoju. Trzasnął drzwiami i zły usiadł na łóżku biorąc poduszkę do rąk, przytulając się do niej. Chwilę później usłyszał ciche pukanie i otwierające się brązowe drzwi. Stał w nich Tom, a w rękach miał kubek z parującym napojem. Podszedł do brata usiadł  obok i podał mu napój. 
- To teraz opowiadaj co się stało?- mówi starszy brat.
- Nie jest dobrze. - powiedział biorąc czarny kubek. - Spaliśmy ze sobą. 
- Co?! Już? Zwariowałeś?
- Nie w tym kontekście Tom. Nie wiem jakim cudem się znalazłem u niej w łóżku w samych bokserkach.
- Aha. A może ty lunatykujesz?- pyta chłopak w dredach. 
- A widziałeś mnie kiedyś lunatykującego? 
           Bliźniak tylko kiwa głową na zaprzeczenie i zapada cisza pomiędzy braćmi. Smutny Bill pociągał gorący napój, którym okazała się być gorąca czekolada. Młodzi mężczyźni siedzieli w ciszy przez dłuższy czas.
         Kiedy u bliźniaków zapadła cisza u Gabrieli i Rose trwała burzliwa rozmowa. 
- Ale powiedz mi jak on się tam znalazł?- pyta zszokowana Rose, po usłyszeniu historii z rana opowiedzianej przez przyjaciółkę. 
- No, tego właśnie nie wiem. A najlepsze jest to, że on sam nie wie jak się znalazł u mnie w łóżku. 
- No okey. Ale przyznaj się, że go choć trochę lubisz? - pyta zaciekawiona zielonooka. 
- Że niby ja go lubię? Upadłaś na głowę? Ja go nie cierpię! Jest zadufanym w sobie dupkiem, który widzi tylko swój własny nos i nic więcej.! - odpowiedziała siadając na fotelu. To co właśnie powiedziała było prawdą. I nie zamierzała nic zmieniać. Nie lubi go i już. Kiedy dziewczyny siedziały cicho, ktoś zadzwonił do drzwi. Brysia niechętnie wstała i ruszyła otworzyć drzwi. Gdy je tylko otworzyła jej oczom ukazał się młodzieniec w niebieskim uniformie. W ręku trzymał bukiet herbacianych róż. Dziewczyna głośno westchnęła i bez słowa wzięła od mężczyzny bukiet i pokwitowała. Niechętnie podziękowała i zamknęła drzwi. Weszła do salonu rzucając kwiaty na sofę i wyjęła karteczkę z napisem " Miłego dnia" . Rose siedziała obok rzuconych przez przyjaciółkę kwiatów i obserwowała ją. Ta tylko pokazała jej karteczkę i wstała biorąc kwiaty ze sobą do kuchni. Ciemnowłosa dziewczyna wstała i poszła za Brysią sprawdzić co ma zamiar zrobić z bukietem. Czerwonowłosa otworzyła szafkę gdzie znajdował się kosz na śmieci i wrzuciła tam trzymany przez siebie bukiet. Zamknęła szafkę i uśmiechnęła się do przyjaciółki, która stała za jej plecami. 
- Co ty robisz? - pyta oburzona przyjaciółka.
-Pozbywam się śmieci. 
- Wariatka. - powiedział i pokręciła głową wychodząc z pomieszczenia.
          Przyjaciółki ubrały się i wyszły z domu na krótki spacer po parku. Ale zanim doszły do danego miejsca wstąpiły jeszcze do lodziarni po ich ulubione lody czekoladowe. Uśmiechnięte dziewczyny ruszyły w stronę parku. Usiadły na najdalej wolnej ławce na przeciwko stawu i opowiadały sobie śmieszne historię. 
        Po zjedzeniu lodów, Rose postanowiła zabrać swoją przyjaciółkę na wielkie zakupy. Gabriela niechętnie się zgodziła. Po piętnastu minutach jazdy autobusem znalazły się pod centrum handlowym. Uśmiechnięte weszły do środka. Zielonooka dziewczyna zaciągnęła Brysie do pierwszego sklepu jaki był z brzegu. Tam przyjaciółki się śmiały przebierając się w wybrane ciuchy. Rose kupiła dla siebie szarą bluzę z kapturem do której były dołączone uszy Myszka Miki. Dwie dziewczyny trzymały się pod ręce i skierowały się w stronę wejścia do sklepu z biżuterią. 
       Kilka godzin później umęczone wydurnianiem się zeszły na parter centrum i weszły do kawiarni. Tam każda z nich zamówiła sobie po mrożonej kawie i usiadły przed sklepikiem. Gdy rozmawiały ożywione, ktoś podszedł do nich od tyłu i przywitał ich buziakami w policzek. Speszone dziewczyny odwróciły się i ujrzały Gustava, z kawą w ręku.
- Cześć, piękne. Co wy tu robicie?- spytał siadając pomiędzy dziewczyny.
- A właśnie pijemy sobie kawkę, a ty co robisz? - pyta Rose, z uśmiechem na twarzy. 
- Naprawdę? To, to samo co ja. - odpowiedział i wszyscy zaczęli się śmiać. 
         W trójkę spędzili jeszcze jakiś czas a potem Gustav musiał iść na próbę. Dziewczyny same wróciły do domu z wielkimi torbami. W autobusie śmiały się do możliwości i ze wszystkiego z czego tylko się dało. Wróciły do domu zmęczone, miały zamiar dziś nikomu nie otwierać, tylko zrobić sobie wieczór tylko dla siebie. Lecz kiedy dziewczyny właśnie wchodziły do domu Gabrielę zawołała sąsiadka z domu obok. 
- Dzień dobry, pani Lauro. W czymś pomóc?- pyta dziewczyna przez płot. 
- Tak. Znaczy mam coś dla ciebie dziewcze. Poczekaj to przyniosę. - powiedziała starsza pani i weszła do domu, by po chwili wyjść z dwoma bukietami róż. - Proszę. - podała jej przez płot.
- O, dziękuję. - odpowiedziała z uśmiechem na tworzy. 
- Musisz mięć tajemniczego wielbiciela. - powiedziała starsza kobieta puszczając jej oczko i żegnając się z młodą dziewczyną. 
         Brysia niechętnie weszła do domu i zamknęła drzwi. Rose od razu podeszła do przyjaciółki i od razu wyjęły karteczki z bukietów, a kwiaty wyrzuciły. Na karteczkach nie było nic konkretnego napisanego. Dziewczyny od razu przeszły do swojego planu z wieczorem tylko dla siebie.  
        Zaczęły się szykować gdy nagle zaczął dzwonić telefon Rose. 

2 komentarze: