czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 16

Dziś coś dłuższego, za to, że nie dodałam nic wczoraj, ale niestety coś ważnego mi wypadło. Życzę miłego dnia kochani! :P 
 A jeśli to wszystko nie może cię zatrzymać
Wtedy skoczę dla ciebie     ~ Tokio Hotel - Don't Jump
                                                           
                                               ***
                    Kiedy Brysia się obudziła od razu przypomniała sobie wczorajszy wieczór. W swoim łóżku znalazła śpiącego Gustava. Cicho wstała aby nie budzić chłopaka i wyszła z pokoju. W salonie znalazła śpiącego Toma. Również cicho przeszła do kuchni, tam znalazła kartkę z informacją, że Rose poszła do pracy i wróci po południu. Dziewczyna spojrzała na zegarek, który był w kuchni. Była dopiero siódma rano. Gabriela zajrzała do lodówki, która okazała się być pusta. Czerwonowłosa westchnęła cicho i zamknęła drzwiczki od lodówki. Po czym skierowała się w stronę pokoju. Cicho otworzyła drzwi i weszła by nie zbudzić śpiącego chłopaka. Wyjęła z szafy pierwsze lepsze ciuchy i wyszła kierując się do łazienki. Brysia się ubrała i rozczesała swoje czerwone włosy i wyszła na dwór z zamiarem zrobienia jakiś zakupów dla przybyłych gości. Wcześniej zostawiła informację, że wyszła jakby któreś z nich miało się obudzić.
                 Dzień wydawał się być słoneczny mimo tak wczesnej pory. Szybkim krokiem ruszyła do najbliższego sklepu w którym zrobiła zakupy i znów ruszyła w drogę powrotną do domu. Gdy weszła do swojego domu, wszyscy jeszcze spali. Więc młoda dziewczyna zajęła się szykowaniem jakiegoś śniadania. Kiedy była zajęta szykowaniem potrzebnych rzeczy nie zwróciła uwagi na to, że za nią od jakiegoś czasu stoi Tom, przyglądając się czynnością dziewczyny.
- Może pomóc? - pyta po chwili chłopak w dredach. Gabriela się przestraszyła i upuściła trzymający w ręku pusty talerz. Szkło się na szczęście nie zbiło. Tom podszedł do niej i podniósł zielony talerz.
- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.- tłumaczy się młodzieniec podając jej ocalałe szkło.
- Nic się nie stało. Siadaj, zaraz podam ci jakieś jedzenie.
- Nie jestem głodny, na obecną chwilę. Ale mogę ci pomóc w przygotowaniach. - upierał się Tom.
- Jak chcesz, ale już prawie kończę.
- No to ci pomogę. Powiedz co mam robić.
- Okey. W takim razie tu masz szkło i rozłóż je dla nas wszystkich.- powiedziała i pokazała mu szafkę po jego lewej stronie u góry. Chłopak nie wiele myśląc zrobił to co powiedziała mu dziewczyna. Rozłożył talerze i kubki równo, na stole. Para nie zwróciła uwagi kiedy wybiła godzina ósma piętnaście. O tej godzinie Gabriela zawsze wstaje w sobotę by zacząć sprzątać. Tym razem zapomniała wyłączyć budzika i wszystkie budziki zaczęły dzwonić razem. Brysia szybko wyłączyła jeden i od razu przestały dzwonić wszystkie. Niestety stało się coś czego czerwonowłosa chciał uniknąć. Wszyscy się obudzili. Wkurzona na siebie dziewczyna westchnęła cicho poprawiając swoje włosy.
               Do kuchni wszedł najpierw Gustav a zaraz po nim Bill. Na szczęście śniadanie było gotowe, wystarczyło tylko położyć na stół zaparzoną kawę i herbatę. Gdy to tylko zrobiła zespół natychmiast rzucił się na dzbanek z kawą. Tak samo szybko znikły kanapki i Brysia musiała wszystko jeszcze raz przyszykować. Po śniadaniu czerwonowłosa wzięła się za sprzątanie ze stołu i wokół niego. Tym razem nikt nie przyszedł jej z pomocą więc szło jej to trochę wolniej. Po upływie kolejnych minut dziewczyna skończyła sprzątać. Weszła do salonu i miała zamiar usiąść na swoim ulubionym fotelu, lecz on był zajęty. Niechętnie usiadła na drugim wolnym fotelu. Gdy tylko się rozsiadła zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczyna tylko powiedziała coś pod nosem i wstała wciągając głośno powietrze. Otworzyła drzwi i po raz pierwszy dzisiaj zobaczyła mężczyznę w niebieskim uniformie.
- Czy to się kiedyś skończy?- pyta cicho dziewczyna podpisując odbiór kolejnych kwiatów. Mężczyzna uśmiechnął się do niej i życzył jej miłego dnia. Gabriela odpowiedziała tak samo i od razu zamknęła drzwi i skierowała się do swoich gości.
                Chłopcy byli zafascynowani jakąś rozmową. Szczególnie bliźniaki. Tylko Gustav podniósł wzrok na przechodzącą Brysie, która weszła do kuchni. Kiedy wróciła nic nie powiedziała tylko usiadła na swoje wcześniejsze miejsce. Gustav uśmiechnął się do niej delikatnie, co miało oznaczać by się nie martwiła.
                Po spędzeniu jeszcze jednej godziny u młodej kobiety paczka przyjaciół postanowiła opuścić jej dom. Kiedy się żegnali Gustav i Tom pocałowali ją w policzek na pożegnanie, a Bill tylko powiedział skromne „ cześć” i w trójkę opuścili mieszkanie.
               Gdy Gabrysia pozostała sama od razu poszła się przebrać w swoje ulubione szare dresy i koszulkę z jakimś napisem. Włosy wiązała wysoko w kitkę i zaczęła sprzątać cały dom. Zanim zaczęła włączyła sobie radio nastawiając na swoją ulubioną stację i dając głośniej. Kiedy miał już wszystko ustawione zaczęła dokładnie sprzątać. Najpierw zaczęła od swojego pokoju, potem przeszła do pokoju przyjaciółki, salon, kuchnia i na samym końcu zajęła się łazienką.
              Kiedy tylko skończyła wszystko robić zmachana usiadła na swoim fotelu i przymknęła oczy. Chwilkę tak posiedziała, by po chwili wstać i iść do pokoju i przebrać się w jakieś spodenki i czystą bluzkę w kolorze niebieskim specjalną do biegania. Założyła adidasy i do kieszonki spodenek włożyła odtwarzacz MP3 i wyszła z domu.
              Ruszyła w stronę parku po którym uwielbiała biegać. Weszła spokojnym krokiem na polankę i zaczęła się dokładnie rozciągać. Po krótkiej rozgrzewce zaczęła biec truchtem dookoła parku. Uwielbiała biegać dla odpoczynku. Szczególnie w towarzystwie swojej ulubionej muzyki, którą maiła zawsze przy sobie. Po biegach wróciła do domu, w którym znajdowała się już jej przyjaciółka. Przywitały się i Gabriela poszła wziąć prysznic. Gdy wyszła z ręcznikiem w rękach i wycierała mokre włosy Rose akurat podawała obiad do stołu. Uśmiechnęła się do współlokatorki i zaczęła jeść. Była strasznie głodna.
            Po południe minęło dziewczyną spokojnie. Nie licząc tego, że od czasu do czasu przychodziły kwiaty dla jednej z nich. Przyjaciółki i tak je wywalały do kosza na śmieci. Nie miały już co z nimi robić. Kiedy przyszedł po raz ostatni mężczyzna na niebiesko ubrany Rose zapytała czy w niedziele także dostawcy pracują. Mężczyzna zaprzeczył i po raz setny życzył im miłego wieczoru.
- Kochana, masz przynajmniej spokój na niedzielę z kwiatami. - informuje zielonooka dziewczyna przechodząc przez salon do kuchni by pozbyć się kwiatów. Jak zwykle wyjmuje z nich tylko liścik. Tym razem list głosił, że w środku znajduje się dla niej niespodzianka. Dwie przyjaciółki spoglądają na siebie z niedowierzaniem i szybko wstając ruszają do kosza na śmieci gdzie wystają kwiaty, które niedawno wrzuciła tam Rose. Wyjęły je i zaczęły dokładnie oglądać. W samym środku bukietu było małe aksamitne czerwone pudełeczko.
- Otwórz.- mówi Rose.
- Nie, ty to zrób. Proszę cię. - dodaje, widząc jej wzrok.
- No dobrze. Robię to dla ciebie.
             Ciemnowłosa dziewczyna bierze malutkie pudełeczko z rąk dziewczyny i delikatnie je otwiera. Ale zanim je otwiera zamyka oczy. Kiedy je otworzyła otworzyła najpierw swoje lewe oko a potem prawe. Pomrugała chwilę i za chwilę było słychać jak wyrywa jej się słowo „ O Matko Boska”. Gabriela wzięła pudełeczko od przyjaciółki i sama doznała szoku. W małym pudełeczku była srebrna bransoletka.
               Dwie dziewczyny spojrzały po sobie i z przerażonym wzrokiem Brysia zamknęła pudełeczko. Nie wiedziała co ma z tym zrobić. Na pewno nie będzie tego nosić. Postanowiła, że przechowa to wszystko w specjalnym kartonie, który trzyma pod łóżkiem.
                W niedziele dziewczyny miały spokój. Nikt ich nie nachodził. Późnym wieczorem poszły na długi spacer. Mimo, że mieszkały ze sobą dość długo nigdy nie mogły się nagadać. Zawsze znalazły jakiś temat do rozmów. W dobrych humorach wróciły do domu. Zjadły późną kolacje i położyły się spać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz