Znów dodaje odcinek, lecz znów króciutki. :D
Miłego czytania. Ten odcinek chciałabym dedykować Patrycji, Oliwi, Asi i wszystkim czytającym.
******
Tym razem leżała na łące i spoglądała w błękitne niebo. Marzyła o tym, aby znów być szczęśliwą. Do tego brakowało jej tylko porządnego mężczyzny u boku.
- Mówiłaś o mnie?- zapytał Bill, kładąc się obok niej.
- Niekoniecznie. - odparła z uśmiechem.
- A może to zmienimy?- powiedział chłopak o czekoladowych oczach.
- Co masz na myśli?
Bill w tym momencie złapał ja za rękę i przyciągnął do siebie. Ich twarze były niebezpiecznie blisko. Kiedy miało stać się już coś nie pożądanego, nagle zaczęło mocno padać. Bill pomógł jej zejść do jaskini by się schronić przed deszczem. Tam się wysuszyli i przeczekali wielką ulewę. Kiedy mieli już wyjść zagrała głośna muzyka i dziewczyna szybko otworzyła oczy.
Była w pokoju. Spojrzała na telefon. Dzwonił jakiś numer. Spojrzała na godzinę. Trzecia w nocy. Niechętnie odebrała.
- Halo?
- Hej tu Bill.- powiedział dobrze znany jej już głos.
- Bill? Skąd masz mój numer?- zapytała.
-To teraz nie ważne. Powiedz mi czy miałaś znów sen?
- Tak właśnie mnie obudziłeś.- powiedziała z wyrzutem.
- Przepraszam. Znów byłaś na łące?
- Tak, a ty też?- spytała siadając na łóżku.
- Tak. Czy możemy się spotkać?- zapytał po chwili ciszy.
- Jasne, ale to już raczej rano.
- Tak, tak. To gdzie i o której?- zapytał
- Ty wybierz miejsce, bo ja nie znam tu żadnych ciekawych miejsc.
- Okey. Wyśle ci rano adres i godzinę. - powiedział po chwili zastanowienia.
- Dobrze. W takim razie do usłyszenia.
- Okey. Pa.- powiedział i rozłączył się.
Gabriela nie mogła zasnąć przez resztę nocy. Chodziła po pokoju w te i z powrotem. Po dwóch godzinach poszła do kuchni i zrobiła sobie ciepłej herbaty. Wypiła ją i wróciła do łóżka. Przykryła się po samą szyję i nie wiedząc kiedy, zasnęła.
Obudziła się prawie przed jedenastą. Gdy weszła do kuchni zobaczyła kartkę na stole. Było tam napisane, że Rose wybrała się do pracy, lecz nie chciała jej budzić bo słodko spała. Po przeczytaniu tego uśmiechnęła się do siebie. Otworzyła lodówkę i zobaczyła talerzyk z kanapkami. Tym razem także się ucieszyła. Wyjęła talerz i usiadła do stołu. W czasie jedzenia pierwszej kanapki zaparzyła herbatę.
Po zjedzeniu i posprzątaniu poszła się ubrać. Na dziś wybrała czarną skromną sukienkę i do tego założyła czerwone baleriny. Ubrała małą torebkę i wyszła z domu. Ledwo wyszła i zadzwonił do niej ponownie telefon. Znów dzwonił Bill.
Te sny Brysi coraz bardziej mnie zaskakują.
OdpowiedzUsuńJestem coraz bardziej ciekawa co wymyślisz droga Paulino <3
W ogóle dziękuję za dedykację, chociaż nie ma co mi dziękować, bo dobre opowiadania czytam chętnie :)
Więc czekam na dalszą część która mam nadzieję pojawi się soon ( wkrótce ) :*
Pozdrawiam <3
Nie mogę się doczekać aż się dowiedzą co się im dzieje że dzielą sny ^^ Pisz dalej ;*
OdpowiedzUsuń