Dziś dłuższy, za to że przez weekend nie pisałam :P
**************
Kiedy znaleźli się
w środku restauracji Gabrieli zaparło dech w piersi. Była to skromnie urządzona
sala.
- Wow, jak
tu pięknie. - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. Lecz zaraz sobie
przypomniała, że nie jest stosownie ubrana do takiego lokalu. Ubrana była
bowiem w zwykłe czarne rurki, bluzkę na krótki rękaw w biało czerwone paski i
szpilki koloru czarnego. - Ja tu chyba nie pasuje. - powiedziała cicho do
Gustava.
-
Oczywiście, że pasujesz. Pięknie wyglądasz, jak już mówiłem.
Podeszli do stolika i usiedli,
chwilę po tym przyszedł do nich kelner. Wysoki chłopak w ciemnych włosach i
jednodniowym zarostem. Ubrany był w białą koszulę i czarne spodnie, a do tego
ubrał czarno białe trampki.
"Jakie
ciacho" - pomyślała, ale zaraz skarciła się za takie myślenie ponieważ
przyszła tu z Gustavem. Kiedy ona tak myślała Gustav za tym czasem zamówił dla
nich po soku.
- Więc od
jak dawna jesteś w Niemczech?- zapytał chłopak siedzący na przeciwko niej.
- Od ponad
trzech lat.
- Tak
długo?
- Niby tak.
Ale w sumie to nie znam za dobrze okolicy. Jedynie tylko tę najbliższą wokół
domu.
- O to
niedobrze. W takim razie trzeba będzie to zmienić. - powiedział z uśmiechem. W
tej chwili podszedł do nich ten sam kelner z ich zamówieniem. Najpierw podał sok
Brysi, a potem blondynowi. Kiedy podawał jej sok posłał jej jeden ze swoich
boskich uśmiechów, po czym odszedł.
Para znajomych siedziała i
rozmawiała dość długo i bardzo przyjemnie spędzali ze sobą czas. Zamówili
wcześniej jeszcze po dużym pucharku lodów czekoladowych i objadali się. W
pewnym momencie zadzwonił telefon chłopaka. Niechętnie odebrał.
- Hallo?
-...
- Muszę?
-...
- Dobrze,
zaraz będę.- odpowiedział do aparatu i się rozłączył. - Przepraszam cię, ale
muszę już iść. Niestety muszę pomóc komuś.
- Jasne,
idź. - powiedziała, lekko smutna.
- Tylko cie
nie odwiozę, ale mogę zamówić ci taksówkę. - zaproponował.
- Nie, nie
trzeba. Dam radę. Idź bo się spóźnisz. - poganiała go.
- Na pewno?
- Jasne. Do
zobaczenia.
- Do
zobaczenia. - powiedział i wstał. Zanim jeszcze wyszedł podszedł do baru i
uregulował rachunek. Po czym podszedł jeszcze do niej i pocałował ją delikatnie
w policzek, a potem wyszedł.
Smutna Gabriela siedziała jeszcze chwilę sama.
Spojrzała na zegarek, była dopiero dwudziesta pierwsza. Miała się już zbierać,
kiedy podszedł do niej ten przystojny kelner z jeszcze jednym pucharkiem lodów
czekoladowych.
- Czy można
się dosiąść? - zapytał miłym głosem. Nie był już ubrany w firmowy strój, tylko
miał na sobie ciemno szare spodnie i granatowy T-shirt, który idealnie do niego
pasował. Dziewczyna się uśmiechnęła i skinęła głową.
- Cześć.-
przywitała się.
- Cześć.
Artur jestem.
-
Gabriela.- odpowiedziała z uśmiechem .
- Polka?
Dziewczyna znów pokiwała głową.
Niechętnie się przyznawała skąd pochodzi. Raczej chciała by zapomnieć o tym i
żyć nowym życiem. Chłopak który zajął miejsce Gustava podsunął jej pucharek
lodów.
- Proszę to
ode mnie.Mam nadzieję, że będzie ci smakować.
Ich rozmowa była bardzo miła i dziewczyna szybko
zapomniała, że Gustav od niej uciekł.
Chociaż było jej przykro z tego powodu. Artur zaprosił ją na wieczorny
spacer. Dowiedziała się wiele ciekawych rzeczy od niego na temat jego pracy.
Zazdrościła mu, że miał taką fajną pracę. Ona sama nie mogła znaleźć pracy,
choć składała już bardzo dużo podań. Jak zawsze odprawiali ją z kwitkiem.
- A ty czym
się zajmujesz?- zapytał gdy kierowali się na parking.
-Ja? No
ja... Ja to raczej niczym konkretnym. - odpowiedziała po dłuższym zastanowieniu
się co by mu miała odpowiedzieć.
- Rozumiem,
że chcesz powiedzieć, że szukasz pracy? - zapytał za nią.
- O
widzisz. Dokładnie tak. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Chłopak zaczął
się śmiać. Kiedy już opanowali swój śmiech, chłopak powiedział:
- U nas jest
wolna posada kelnerki, a przynajmniej była. Mogę się jutro zapytać jeżeli
chcesz.- zaproponował jej otwierając drzwi od strony pasażera. Brysia usiadła
a Artur zamknął drzwi i usiadł za kierownicą.
- Nie
musisz. - odparła szybko.
- To się
zapytam. - powiedział z uśmiechem zapalając silnik. - Dam ci jutro znać co i
jak.
- W takim
razie okey.
- Tylko
wiesz co? Mam mały problem.
"
Znowu jakieś problemy, same problemy. Nie lubię ich..."- pomyślała cicho
wzdychając.
-Jaki
problem cię gryzie? - zapytała patrząc chłopakowi w oczy.
- Nie mam
twojego numeru, aby cię poinformować czy coś zdziałałem.- odparł zerkając na
drogę. Gabriela zaczęła się śmiać głośno, a zdezorientowany chłopak nie wiedział
o co chodzi więc zapytał:
- Coś się
stało?
- Nie...-
powiedziała łapiąc haust powietrza aby się uspokoić. - Przepraszam, ale
taki problem to nie problem.
Uspokojona już wzięła swoją torebkę
i pogrzebała w niej przez chwilę. By po chwili wyciągnąć niebieski długopis.
Pokazała go brunetowi i uśmiechnęła się chytrze. Chłopak również się
uśmiechnął. Akurat podjechali pod jej dom. Artur zatrzymał samochód.
- Niestety
nie posiadam żadnej wolnej kartki, może ty masz jakąś wolną? - zapytała po
chwili ciszy.
- Pewnie by
się coś znalazło, ale ja mam zdolność do gubienia wszystkiego, więc proponuje
zapisać go tu. - powiedział i podał jej dłoń.
Dziewczyna się uśmiechnęła i delikatnie zapisała mu swój numer. Chwilę
jeszcze posiedzieli w aucie i w końcu dziewczyna wysiadła. Zanim jeszcze odjechał
zawołała do niego by nie zapomniał dać jej znać. Na pożegnanie mu pomachała i
chłopak odjechał, a ona weszła do domu z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie
zauważyła, że Rose czeka na nią w kuchni więc kiedy się odezwała ta się mocno
przestraszyła.
-
Dziewczyno chcesz abym na zawał zeszła?!- wykrzyknęła zdenerwowana dziewczyna
na swoją przyjaciółkę. Ta ją tylko przeprosiła i podała szklankę wody.
- To teraz
opowiadaj jak było. - powiedziała podekscytowana nastolatka.
- Nie ma
nic do opowiadania. - odparła automatycznie z szerokim uśmiechem.
- A jednak
jest coś na rzeczy. Mów i to natychmiast! - ponagliła przyjaciółkę, nie mogąc
się doczekać szczegółów.
- Nic
takiego.
- Albo mówisz po dobroci albo sama się dowiem. Mogę zaraz zadzwonić do Gustava, a on mi wszystko powie.- powiedziała
bez namysłu Rose.
- Nie musisz. Sama ci powiem.
- No to dalej na co czekasz?
No
i tak oto Gabriela opowiedziała wszystko zielonookiej. Kiedy skończyła opowiadać było już dobrze po
północy. Rose nie mogła uwierzyć, że Gustav ją zostawił. Lecz i za razem nie
mogła się nadziwić, że jej przyjaciółka miała dwie randki w ciągu jednego
wieczoru, kiedy ona sama była w domu i się strasznie nudziła.
NASTĘPNEGO DNIA:
Rose tym razem wstała pierwsza. Zrobiła
śniadanie i poszła obudzić Brysie. Nie chciała jej budzić tak smacznie spała. Ale niestety musiała ja
obudzić dziś jest dwudziesty siódmy lipiec i miały wizytę rodziców
zielonookiej. Kiedy dziewczyna tylko usiadła na łóżku, czerwono włosa od razu
powiedziała:
- Już wstaje.
- Tak, pora już. Pamiętaj, że wieczorem
przyjeżdżają mi rodzice. - powiedziała i wstała z łóżka.
- Tak,pamiętam.- wybełkotała z pod
kołdry.
- To dobrze. Śniadanie na stole.
- Zrobiłaś mi śniadanie? Jesteś kochana.-
po tych słowach dosłownie wyleciała z łóżka kierując się w stronę łazienki. Tam
wzięła szybki prysznic i ubrała się w czarne bojówki z H&M i czarną koszulkę. Na nogi wsunęła swoje czerwone puszyste kapcie i powędrowała do
kuchni, gdzie czekała na nią Rose ze śniadaniem.
Dziewczyny
po śniadaniu wzięły się do sprzątania. Gabriela poszła na zakupy. W pobliskim
sklepie kupiła jakieś przekąski i potrzebne rzeczy na obiad. Kiedy wracała
rozwaliła jej się siatka z owocami. Czerwono włosa zaczęła je zbierać. Szybko
zobaczyła, że ktoś jej pomaga. Był to chłopak o pięknych brązowych oczach.
Speszona dziewczyna podziękowała i ruszyła w stronę swojego domu. Kilka
razy jeszcze obejrzała się za chłopakiem o pięknych oczach. Potem weszła do
domu.
Tam
czekała już na nią Rose z gotowymi nożami i garnkami. Kiedy przyjaciółki
spodziewały się wizyty rodziców, Gabriela zawsze gotowała. Uwielbiała gotować.
Podczas przygotowań zadzwonił dzwonek do drzwi i Brysia poszła otworzyć.
- Dzień dobry. Czy tu mieszka pani
Gabriela Foja? - zapytał mężczyzna.
- Tak, to ja . O co chodzi?
- Proszę tu pokwitować, mam dla pani
kwiaty.- powiedział mężczyzna ubrany na niebiesko. Dziewczyna wzięła od niego
długopis i pokwitowała w pokazanym jej miejscu. - Proszę chwilę poczekać,
przyniosę z samochodu.
Dziewczyna
pokiwała głową i obserwowała jak młody chłopak wraca do auta dostawczego by po
chwili wrócić do niej z wielkim koszykiem czerwonych tulipanów. Zaskoczona
dziewczyna podziękowała i chłopak odszedł życząc jej miłego dnia.
- Kto to był?- zapytała ciemno włosa
dziewczyna. - O kurcze, od kogo?
- A żebym ja to jeszcze wiedziała...-
odpowiedziała.
- O patrz,tu jest liścik.
- Wyjmij, ja muszę pomyśleć gdzie to
postawić. - powiedziała i zobaczyła puste miejsce na komodzie w przedpokoju.
- Czytaj, szybko. - powiedziała podając
dziewczynie liścik.
- To jeszcze nie przeczytałaś? - zapytała
zdziwiona.
- Przecież to nie moje, a ja nie czytam
cudzej korespondencji, bez pozwolenia.
- No dobra, dobra. Daj.- wzięła karteczkę
od przyjaciółki i rozłożyła. Szybko przeczytała i podała ją Rose. Ta przeczytała
na głos.
- " Przepraszam za wczoraj, ale
musiałem wyjść. Przyjmij te kwiaty na przeprosiny. Gustav" O kurcze... No,
no...
- No co? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Nic. Chodź szykować obiad. Rodzice
dzwonili, że będą o piętnastej, mamy jeszcze pół godziny. - ponagliła ja
wchodząc do kuchni.
- A no tak, już kończymy.
Dziewczyny
wzięły się do pracy i wspólnie szybko się uwinęły. Gdy tylko kończyły się
ubierać do drzwi ponownie zadzwonił dzwonek. Tym razem Rose otworzyła i
krzyknęła z radość widząc swoich rodziców. Zaprosiła ich do środka i zaczęli
rozmawiać.
Rodzice
siedzieli u nich do wieczora rozmawiając o wszystkim. W pewnym momencie ich
rozmowę przerwał dzwoniący telefon do Gabrieli. Dziewczyna przeprosiła i wyszła
do pokoju rozmawiać. Dzwonił Artur.
Cudownie jak zawsze :) Czekam na dalsze części :3 :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam oraz życzę weny twórczej <3
Dziękuję to na pewno się przyda :P
Usuń