środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 9

Dziś znów króciutki. Ale mam nadzieję, że wam się spodoba.  Miłego czytania. 

**************

- Tak, słucham?- odebrała dzwoniący telefon. 
- Cześć, tu Bill. Możesz się spotkać? - zapytał.
- Jasne, właśnie wyszłam z domu. To gdzie?
        Podał jej adres. Pożegnali się i rozłączyli. Dziewczyna ruszyła w danym jej kierunku. Zanim doszła upłynęło kilka minut. Gdy w końcu znalazła się w umówionym miejscu, na miejscu czekał na nią już Bill. Ponownie się przywitali i usiedli na jednej z pobliskich ławek w parku. Zaczęli rozmawiać o tych dziwnych snach, które ja nękają. Długo na ten temat rozmawiali. Mimo, że każdy z nich nie wiedział jakim cudem jest to możliwe. Po całej rozmowie poszli na kawę mrożoną. Kiedy byli już przy kasie kłócili się kto z nich ma zapłacić za napoje. W końcu wściekły Bill zapłacił za wszystko i wyszli z kawiarni. 
- Czy ty zawsze jesteś taka uparta?- zapytał siadając na krzesełku przed kawiarnią. 
- Tak. A ty po kim jesteś taki uparty? - powiedziała, siadając naprzeciw niego. 
- Ja to w sumie nie wiem. - odpowiedziała z uśmiechem. Zaczęli się śmiać. Kiedy tak wesoło rozmawiali na różne tematy, do Gabrieli zadzwonił telefon. Czerwonowłosa przeprosiła i odebrała. 
- Halo?
- Dzień dobry. Czy dodzwoniłem się do pani Gabrieli Foja?
- Tak. - odpowiedziała.
- Z tej strony Eric Franco, ja dzwonie w sprawie stanowiska o które się pani starała w restauracji "Belissa".- powiedział głos w słuchawce.
- Tak, tak. O co chodzi?
- Czy jest pani dalej zainteresowana ta pracą?
- Tak. - odpowiedziała entuzjastycznie. 
- w takim razie zapraszam w przyszłym tygodniu na godzinę ósmą rano. Tam się pani wszystkiego dowie.
- Dobrze, będę. Dziękuję.
- Ja również dziękuję i życzę miłego dnia. Do zobaczenia.- powiedział pan Eric i rozłączył się po pożegnaniu się z Brysią. 
               Uradowana dziewczyna ledwo się rozłączyła i już zaczęła cicho piszczeć ze szczęścia. Po chwili jednak przypomniało jej się, że nie jest sama i szybko odwróciła się w stronę chłopaka w blond włosach. 
- Przepraszam.- powiedziała cicho, upijając łyk kawy. 
- Nic się nie stało. - odpowiedział Bill z wielkim uśmiechem na twarzy.- A co się stało jeżeli można wiedzieć?
- Dostałam pracę, w końcu. 
- O, w takim razie gratuluję. Trzeba to uczcić. - powiedział z błyskiem w oczach.- Co ty na to? 
- Jeszcze nie wiem jakie plany ma Rose.
- A czemu akurat Rose? Ja myślałem o nas.- odparł lekko zdziwiony. 
- O nas? Czemu ni się to nie podoba?- zapytał praktycznie samą siebie. - Dobra nie ważne. - dodała po chwili. 
- No okey. Zadzwonię wieczorem do ciebie i jeszcze pogadamy. Może być?- zaproponował blondyn. 
- Jasne. - odpowiedziała.
- To do usłyszenia. - wstał i pocałował ją w policzek. Uśmiechnęli się do siebie i pomachali i Bill ruszył w swoją stronę. Gabriela posiedziała sama dopijając kawę i co jakiś czas zerkając w miejsce gdzie zniknął Bill. 
              Kiedy po upływie kolejnych godzin znalazła się w końcu w domu, usiadła zmęczona na jej ulubionym fotelu i nie wiedząc kiedy zasnęła. Tym razem nic jej się nie śniło. Obudziło ją coś co właśnie spadało w kuchni na kafelki. Szeroko otworzyła oczy i panicznie rozglądała się za dochodzącym głosem. Ale nie zobaczyła nic niebezpiecznego. 
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić.- powiedziała Rose, wynurzając się z kuchni. 
- Nie no, nic się nie stało. I tak miałam już zamiar wstać. A która godzina?
- Siedemnasta trzydzieści sześć. - odpowiedział przyjaciółka. 
- Już?! - zapytała zszokowana niebieskooka. 
- Tak, długo spałaś. Dzwonił Bill.
- Co? Jaki Bill? - próbowała sobie przypomnieć. - A! Już wiem. No i co chciał?
- Nie wiem nie powiedział, kazał tylko przekazać, że dzwonił. 
- Aha. Dobra to teraz z innej beczki. Dostałam pracę!
- Żartujesz? W takim razie trzeba to uczcić. Dzwonię do chłopaków. - obwieściła podniecona Rose. 
- Nie chcę. - powiedziała czerwonowłosa. 
- Bez dyskusji, impreza i już. 
- Jeżeli muszę...- powiedział niechętnie.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz