czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 28

Mam nadzieję, że wam się spodoba. Pączki wyżarły mi dziś mózg i nie wiedziałam co pisać. Mam nadzieję, że dacie radę to przetrwać. :P Miłego czytania. Kolejny odcinek już w poniedziałek :D 

Tom : ''Najważniejsze jest to, by robić to, co się kocha. Jeśli włożysz całą swoją energię i siłę w swoje plany, na pewno kiedyś się zrealizują. To klucz do sukcesu, nieważne, co mówią ludzie.''

******
- Próbowaliśmy wszystkiego czego się dało, niestety nie byliśmy w stanie zrobić niczego prócz podłączenia jej do respiratora. - powiedział cicho lekarz, do stojących na korytarzu zebranych przyjaciół. 
- To co to oznacza panie doktorze?- zapytał Bill, bardzo słabym głosem. 
- Oznacza, to, że pacjentka nie oddycha samodzielnie, pomaga jej w tym aparatura. 
- O Boże! Nie chcę aby umierała. - powiedział i nie zauważył, że po policzku spłynęły mu pierwsze łzy.
- Nikt nie powiedział, że umrze. 
              Jeszcze jakiś czas lekarz tłumaczył młodym osobnikom  co się dzieję z ich przyjaciółką. Zmęczeni postanowili udać się do kawiarni na samym dole szpitala. Tam zamówili kawę i jakieś kanapki, które zaraz zjedli. Przez cały dzień nie czuli głodu lecz kiedy wzięli pierwszy kęs od razu zrozumieli, że byli bardzo głodni. Po zjedzeniu podzielili się na dwie grupy. W jednej był Bill, Rose i Tom. A w drugiej był Georg i Gustav.  Pierwsza grupa została. Postanowili, że będą się informować o stanie zdrowia nieprzytomnej dziewczyny. 
             Kiedy byli już na swojej trzeciej zmianie do Rose zadzwonił telefon. Odebrała. 
- Słucham?- zapytała do słuchawki. 
- Cześć Rose, tu Artur. Nie wiesz czemu komórka Gabrieli nie odpowiada?
- O cześć. Słuchaj Gabriela miała poważny wypadek. Leży w szpitalu. Ona jutro nie przyjdzie do pracy. Przekażesz swojemu szefowi?  - zapytała cicho. Gdy tylko myślała o stanie zdrowia swojej przyjaciółki zbierało jej się na płacz. 
- Jejku, jak to miała wypadek?- zapytał przejęty chłopak. - W jakim jesteście szpitalu? Zaraz tam przyjadę. - powiedział i zaczął ubierać buty. Wybiegł z domu i zasiadł za kierownicą gdy tylko usłyszał od zielonookiej dziewczyny adres szpitala. Pędził jak wariat. Martwił się o nią. Kiedy tylko ją pierwszy raz zobaczył od razu się w niej zakochał. Postanowił, że będzie walczył o jej serce. 
         Po kilku minutach dotarł na miejsce. Podszedł pod salę gdzie byli jej znajomi. Przywitał się i Rose powiedziała mu wszystko dokładnie co się stało. Chłopak po wysłuchaniu całej historii był wstrząśnięty. 
- Złapali tego, co jej to zrobił?- zapytał przechodząc z nogi na nogę. Nie mógł usiedzieć na miejscu. 
- Tak, w sumie to sam sprawca zadzwonił na pogotowie i policję. Mówił, że jej nie wiedział. Była ubrana w czarną sukienkę. - powiedziała ciemno włosa dziewczyna.
         Każdy z nich zamartwiał się o swoją przyjaciółkę. 


   DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ :

- Cieszę się, że już wychodzisz! - powiedział Bill przytulając ją. 
- Też się cieszę. - powiedziała niepewnie. 
- Wiem, że nie pamiętasz wszystkiego, ale wkrótce sobie przypomnisz. 
- Rose i doktor Fordo też tak mówią. - przytuliła się niepewnie do  blondyna.
            Czerwonowłosa dziewczyna nie pamiętała wszystkiego. Wie tylko, że ma przyjaciółkę Rose i ma grono wiernych przyjaciół. Nie pamiętała o cichym wielbicielu, ani o tym, że Bill jest jej chłopakiem. Chłopak postanowił jej nie opuszczać. Był pewien, że niedługo wszystko się ułoży. Wyszli ze szpitala i dziewczyna odetchnęła z wielką ulgą. Nie lubiła szpitali. Bill odwiózł swoją dziewczynę do domu. 
           Posiedział jeszcze chwilę u niej i pojechał do domu. Zostawił ją w dobrych rękach. Ale i tak przez całą noc będzie się martwił.  
          Kiedy dziewczyny oglądały razem zdjęcia z wakacji i innych wycieczek, Gabriela miał lekkie przebłyski. Uświadomiła sobie, że z Rose znają się długo. Przypomniało jej się również codzienne dostawanie herbacianych róż. 
- Słuchaj, herbaciane róże, czy coś ci to mówi?- zapytał popijając herbatę cytrynową. 
- Tak, było to dość niedawno. Miałaś cichego wielbiciela. Codziennie wysyłał ci herbaciane róże. Pewnego dnia dostałaś od niego zaproszenie na kolację. Poszłaś. Zobaczyłaś, że tym cichym wielbicielem jest Jakob, nasz sąsiad. 
- To ten wysoki chłopak co przyszedł do sali z wielkim bukietem róż? Taki ciemno włosy? - zapytała gestykulując. 
- Tak, to on. - powiedziała z uśmiechem na twarzy przyjaciółka. 
- A mam jeszcze jedno pytanie. Mogę zadać?- zapytała niepewnie. 
- Jasne, śmiało pytaj. 
- Jak to się stało, że miałam wypadek?
          Rose obawiała się tego pytania, ale była na nie gotowa odpowiedzieć. Wzięła głęboki oddech i zaczęła opowieść. Kiedy opowiadała  czerwonowłosa dziewczyna miała łzy w oczach. Co poniektóre fragmenty jej się przypomniały. Dziewczyny jeszcze jakiś czas ze sobą rozmawiały i Gabriela zasnęła w ramionach przyjaciółki. 

1 komentarz:

  1. Miejmy nadzieje że przypomni sobie o Billu ;) czekam di pon ;*

    OdpowiedzUsuń